Teorii o zamachu dalsze podrygi

Posted on 08/10/2010 - autor:

10


Sprawa katastrofy smoleńskiej wciąż nie jest wyjaśniona, co niestety sprzyja lansowaniu teorii spiskowych i snuciu domysłów, często gęsto związanych z kompletnie bzdurnymi tezami. Tradycyjnie celuje w tym sam prezes K. i niezłomny Antoni od sejmowego molocha ds. katastrofy. Z uporem godnym lepszej sprawy powtarza się grubego kalibru zarzuty i wezwania do ustąpienia ze stanowiska osób, których owe zarzuty dotyczą. Fakt, że wezwanie tuzów PO do oddania władzy i/lub odejścia ze świata polityki notorycznie przegrany PiS formułuje już od końca 2007 roku, powoduje, iż tych apeli nikt tak naprawdę nie traktuje poważnie. Inna sprawa, że kiedyś miarka może się przebrać.
Obóz pisowski nie zdaje sobie chyba sprawy, że swymi bezpodstawnymi (przypomnijmy, jak szybko Miacierewicz wycofywał się z tekstu o „zbrodni” i tłumaczył się pokrętnym rozumieniem tego słowa) oskarżeniami nie uderza tylko i wyłącznie w platformiany obóz rządzący. Tekst, jakoby rząd i jego polityczne zaplecze dokonać miało zamachu stanu na Prezydenta i sporą część jego zaplecza politycznego, podważa demokratyczną legitymację obecnej władzy i ośmiesza na zewnątrz cały kraj, nie tylko tę część, która (zdaniem żyjącego bliźniaka) jest własnością PO i Tuska. Waląc jak obuchem spaczonym pojęciem patriotyzmu, honoru i racji stanu, Kaczyński i jego obóz z premedytacją kalają własne gniazdo. Co tam, na nich to ma nie spaść, przecież to PO jest u władzy. A realny uszczerbek dla miotających ciężkie zarzuty jest de facto niewielki, o ile bardziej można jeszcze stać się w oczach opinii publicznej grupą ludzi kłótliwych, nieodpowiedzialnych i zbyt skłonnych do używania mocnych, acz całkowicie nieuzasadnionych słów?
Cóż, jak się bardzo chce, to można. Antoni Macierewicz dzisiaj rzucił tekst o „wycieku paliwa”, który okazał się kałużą wody po myciu Tupolewa. Tekst o tym, że piloci mieli znać stan lotniska w Smoleńsku z 2009 roku, również jest kuriozalny. Po co bowiem pilotom znać stan lotniska, na którym i tak nie powinni byli lądować z prostego powodu – bo wskutek mgły nie widzieli w ogóle pasa? Macierewicz, rzucając głodne kawałki tego typu, wyraźnie próbuje szukać dziury w całym. Niestety, jest na tyle zdeterminowany i jednocześnie pozbawiony zdolności do krytycznej analizy, że leci do mediów z każdą drobnostką – głównie po to, by chwilę później się skompromitować. Dziwnym bowiem trafem zespół Macierewicza nie bada swych poszlak, tylko od razu stara się z nich sklecić most prowadzący wprost do hipotezy zamachu. Nie udaje się, ale nasz zdeterminowany śledczy nie poddaje się.
O zamachu i odpowiedzialności politycznej premiera mówiła też ostatnio Anna „hardcore negotiator” Fotyga, która robi w PiS za eksperta od spraw międzynarodowych. Pani, co za swej kadencji w roli szefa MSZ ledwie potrafiła się wysłowić, nie wspominając już o działaniu na rzecz kraju, śmie publicznie zarzucać premierowi działanie wbrew polskiej racji stanu. Ja wiem, że u osoby, która niegdyś w „International Herald Tribune” nazwała Rosję i Niemcy „historycznymi wrogami Polski” i nadal jest w obozie budującym swoje poparcie polityczne między innymi na graniu antyrosyjską i antyniemiecką fobią, nie do pojęcia jest próba ocieplenia relacji z naszym największym sąsiadem, ale polityka konfrontacji okazała się już nieskuteczna i potencjalnie szkodliwa. Co więcej, oskarżenie takiego kalibru nie może zostać puszczone płazem. Kaczyński z Macierewiczem niech sobie krzyczą i rozwijają apokaliptyczne wizje Polski jako kraju upodlonego, niesuwerennego i niedemokratycznego, ale kto to traktuje serio? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że są to frazesy oklepane jak mało które? I w dalszym ciągu niepoparte żadną sensowną argumentacją? Toż to tylko wyrazy bezsilności i desperacji u notorycznie przegranego ekspremiera, wsparte pasującymi do nich wypowiedziami jego wiernego sługi. Taki polityczny bełkot. Natomiast zarzut sprzeniewierzenia się polskiej racji stanu to już grubszy kaliber.
Niezależnie od grubości rury, z której strzela PiS do Tuska, celownik jest zwichrowany, a naboje są ślepe i nieskuteczne. Mimo to z uporem maniaka obóz pisowski marnuje swoją energię na żałosne, bo gołosłowne, próby zdyskredytowania swoich rywali. Niestety, dalej w tym obozie nikt nie pojął, że bez dowodów można się jedynie ośmieszyć lub narazić na odpowiedzialność za zniesławienie. Cięższe gatunkowo zarzuty, które okazują się blagą, tylko przyczyniają się do większego samoośmieszenia. I pomyśleć, że akurat tę prawidłowość doktor prawa, jakim przecież jest lider PiS, powinien znać…

Posted in: polityka, Polska