Nowe PSL-u porządki

Posted on 29/11/2012 - autor:

3


U „ludowców” sytuacja ostatnio wygląda dziwnie. Doszło do zmiany władzy, ale nowy szef wysyła dziwne sygnały i nie za bardzo wiadomo, o co mu chodzi. Z jednej strony chciał kierować i udało mu się to, z drugiej… nie bardzo chce mu się brać na kark obowiązki. A tu pokonany rywal Pawlak czy to uniósł się honorem, czy też pokazał klasę (zależy, jak interpretować jego kroki podług sympatii lub antypatii) – mniejsza z tym, ważne, że podał się do dymisji i zostało to przyjęte. Januszu, radź sobie.
Janusz Piechociński przejął zatem mniejszego partnera koalicyjnego i musi zadecydować o obsadzie stołków w rządzie, ale o dziwo nie kwapi się do tego, tym bardziej brak z jego strony wyraźnego sygnału, że to on chce być wicepremierem i ministrem gospodarki. Trudno powiedzieć, kogo ma w zanadrzu, bo Waldemar Pawlak nie posłuchał prośby nowego lidera i swoją dymisją pokazał mu aż nadto dobitnie, gdzie ma problemy nowego szefa. Który przejął partię w nienajlepszym momencie, bo ugrupowanie wciąż mieści się na granicy progu wyborczego, a w kwestii inicjatyw pozostaje wyraźnie uboższym krewnym Platformy Obywatelskiej.
Piechociński usiłuje prężyć muskuły, publicznie wypowiadając się o chęci rozmów z premierem o składzie rządu (OK, w końcu decyduje o obsadzie kilku miejsc) czy rewizji umowy koalicyjnej – to drugie jest bardziej na pokaz, bo PO niekoniecznie musi przejawiać zainteresowanie zmianą dotychczasowego stanu rzeczy, a nie mamy tu takiego klinczu, by większy partner musiał się koniecznie obawiać o swoją pozycję. Mimo że w kwestii zmian na stanowiskach rządowych PO pozostawia wiele do życzenia (biorąc pod uwagę choćby trwanie Gowina czy Muchy), to jednak bardziej śmieszne czy odpychające jest w tej kwestii niezdecydowanie Janusza Piechocińskiego, który nie wie, czy zmieniać czy nie zmieniać ministra rolnictwa (który dzierży tekę od lipca br.), albo też czy być tym wicepremierem, czy nie. Całość wygląda tak, jakby nowy lider już na starcie dostawał zadyszki, bo siły, energii, wizji, odwagi czy czegokolwiek potrzebnego wystarczyło mu jedynie na to, by zdystansować Pawlaka, a i to dość małą różnicą głosów. O ile można sobie wyobrazić dualizm w postaci innego wicepremiera niż lider partii, o tyle jednak takie rozdwojenie powoduje dysonans, tym bardziej gdy teka jest chwilowo wolna i leży na wyciągnięcie ręki, a czas biegnie. Jeśli Piechociński chce się pokazać jako „facet z jajami”, to nie powinien poprzestać na straszeniu koalicjanta i nie może uciekać od odpowiedzialności, a obecnie wykręca się od tego tytułu, choć nie wskazuje jednocześnie nikogo, kto miałby zostać następcą Pawlaka. Z ochotą za to usiłuje lansować następcę ministra rolnictwa Stanisława Kalemby, proponując Jarosława Kalinowskiego. Europoseł z kolei nie zamierza porzucać wygodnego miejsca w PE i mówi o tym otwarcie, dodatkowo grając na nosie liderowi, zresztą na własne życzenie tego ostatniego. Nowy szef przy pierwszym płotku okazuje się zaskakująco słaby i nieporadny. Z pewnością nie jest to sytuacja wymarzona dla polityków Stronnictwa.

Można się zacząć głośno zastanawiać, ilu działaczy PSL żałuje swojego wyboru, patrząc na dziwne ruchy swojego lidera, który niestety pokazuje brak doświadczenia w rządzeniu ugrupowaniem i swoisty brak ikry. Piechociński może i stara się oderwać od wizerunku partii stricte chłopskiej, ale na razie wychodzi mu głównie okazywanie tego, że nie bardzo panuje nad tym wszystkim, w szczególności brak mu jasnej wizji kadrowej. Pawlak strzelił mu w kolano, zwalniając stanowisko ministerialne, niemniej to już sam Piechociński radzi sobie z tym problemem z gracją słonia w składzie porcelany. Trudno powiedzieć, czy nowy szef PSL jest bardziej wystraszony nową sytuacją, czy też wychodzi na jaw jego niespecjalne przygotowanie do roli lidera. Dość powiedzieć, że stwarza wrażenie tej drugiej opcji, co z pozycji większego koalicjanta domaganie się rewizji umowy koalicyjnej pozwala skwitować śmiechem i wzruszeniem ramion.

Posted in: polityka, Polska