Tyle się gadało o pojednaniu, o wyciszeniu, o zawieszeniu sporów politycznych. Tak niby miało być pięknie i spokojnie po smoleńskiej tragedii. Dalej rzucane są i transmitowane głosy o tym, że będzie nowa jakoość życia politycznego, że spory wygasną itd. O naiwni, chyba nie macie kontaktu ze światem. Od samego początku żałoby wyszło bowiem na to, że pojednania nie będzie.
Zaczęło się od tekstów o stracie elit. Potem na całego ruszyło wybielanie Prezydenta Kaczyńskiego i innych ofiar tragedii, którzy (tak, wprost to napiszę) byli niekompetentni i nie powinni byli trafić na zajmowane w chwili śmierci stanowiska. Za chwilę apologeci Czwartej RP masowo wychwalali Kaczyńskiego pod niebiosa, korzystając z tego, iż przeciwnicy Prezydenta nie odważą się zaprzeczyć robieniu z niego bohatera i męczennika narodowego. Bo nie wypada źle mówić o zmarłym. OK, rozumiem, że należy uszanować człowieka, że zginął w tragicznych okolicznościach, niemniej prawica wespół z klerem usiłowała coś na śmierci załogi Tupolewa ugrać. I było to tak oczywiste, aż obrzydzenie brało.
Indukowano i wmawiano ludziom zbiorową amnezję, na siłę wstawiano do mózgów legendę Lecha Kaczyńskiego. Była to taka sama propaganda, jaka towarzyszyła jego prezydenturze od samego końca 2005 roku, niemniej nie spotykała się ze sprzeciwem – bo nie wypadało. A prawica atakowała i walczyła o kolejne przyczółki, byle tylko wymazać pamięć o partyjnej i fatalnej prezydenturze. Ulice, place, skwery… dzisiaj Lech Kaczyński został pośmiertnie honorowym obywatelem Warszawy. Nie chcę, aby mnie źle zrozumiano, bo akurat tym pomysłom nie mam nic do zarzucenia, ale pewne granice jednak przekroczono. Stadion Narodowy imienia Lecha Kaczyńskiego nie wyszedł, to umyślono, że pochowają Prezydenta wśród królów – na Wawelu.
Dawno nie widziałem takiego rejwachu, tak (niejednokrotnie skrajnie) różnych zdań i opinii. Jedni chcą, inni nie, jedni mają to za zaszczyt, inni za hańbę – dla samego miejsca i osób tam złożonych. Przy czym żaden z Prezydentów ani II, ani III RP nie został na Wawelu pochowany, choć moim zdaniem i Gabriel Narutowicz, i Ignacy Mościcki, byli o niebo godniejsi takiego miejsca spoczynku. Dodatkowo chciano Prezydenta pochować tuż obok Marszałka Piłsudskiego. Zaprotestowali potomkowie Marszałka i para prezydencka spocznie w przedsionku krypty Marszałka. Trochę dziwne miejsce, ale alternatywą byłoby naruszenie marszałkowskiego grobowca. Tak jakby nie dało się Kaczyńskich pochować np. na Powązkach, w Alei Zasłużonych, albo w Świątyni Opatrzności Bożej, w Krypcie Wielkich Polaków, gdzie spocznie Prezydent Kaczorowski.
Wawelu już się nie cofnie, ale decyzja jest kontrowersyjna i wywołuje burze, podziały, protesty. Wyraźnie czuć politykierstwo i zgrzyt, niesmak na milę bije od całej sytuacji. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż teraz rzekomi pomysłodawcy, czyli kościół, Jarosław Kaczyński i współpracownicy Prezydenta wzajemnie obarczają się autorstwem tego pomysłu. I zdecydowanie nie jest to spór pozytywny. Wszyscy ci wiedzą bowiem, że domniemany autor idei straci punkty.
I tak na całej sprawie straci Jarosław Kaczyński, który nie wykazał się wyczuciem sytuacji i pozwolił na to, by ze śmierci Prezydenta uczyniono cyrk polityczny. Jak zwykle bowiem apologeci Kaczyńsskiego przeszarżowali. Mieli na widelcu współczucie i wsparcie praktycznie całego narodu. Całego, nie tylko tej części, z którą utożsamiał się obóz Prezydenta. Wskutek tragedii smoleńskiej zapomniano bowiem o rzeczywistych „kompetencjach” i „dorobku” ofiar katastrofy. PiS mógł otworzyć nowy rozdział. Gdyby to dobrze rozegrał, miałby przed wyborami czystą kartę. Nawet lepiej, bo falę wspólczucia możnaby jeszcze długo trzymać. Na własne życzenie zmarnowano i tą szansę.
Lech Kaczyński przez swą tragiczną śmierć nie stał się wybitnym politykiem, którym nigdy nie był. Jego dokonania jako polityka nie różnią się od tych, które miał na swym koncie jeszcze tydzień temu, kiedy szykował się do (moim zdaniem zbędnej i wymuszonej własną małostkowością polityczną oraz nachalną próbą zarobienia punktów na katyńskich grobach) podróży do Katynia. Jednakże to mu wybaczono, albo chociaż Polacy skłonni byli mu to wybaczyć. Mógł odejść nie jako narzędzie PiS, ale po prostu jako głowa państwa. Politykierstwo Kaczyńskiego, Dziwisza i innych zniszczyło żałobę po Prezydencie, odebrało mu nawet szansę godnego odejścia. Lech Kaczyński nawet po śmierci nie zaznał spokoju i wytchnienia. Nawet (a zwłaszcza) z rąk swych sympatyków i sojuszników. Nie ceniłem go jako polityka, nie mam politycznej amnezji i dla mnie na Wawel Lech Kaczyński nie zasługuje. Ale chociaż po tragicznym końcu zasługuje na to, by przestać być niewolnikiem swej opcji politycznej. Chociaż to mu się należy.
Subscribe:
RSS feed
MYKOS
15/04/2010
Piękne słowa i prawdziwe
j22
15/04/2010
Ciekawe, kto w końcu przyzna się do autorstwa pomysłu o pochówku na Wawelu?
Ja obstawiam Jarosława, jako głównego wichrzyciela i generatora podziałów Polaków.
iwa.679
15/04/2010
Szanowny j22 zakłada intrygę polityczną, a może to była zwyczajna głupota (Stasinek)?
j22
15/04/2010
Intryga intrygą, ale głupota to na pewno była oraz kretyńska stategia polityczna/społeczna. Ja tylko się zastanawiam, kto się do niej przyzna.
Stawiam na Jarka, jako na speca od złych decyzji, dzielących Polaków. Naprawdę, to „mistrzostwo” zamienić ogólnonarodowy żal i wspóóczucie rodzinie po śmierci Prezydenta w taką niechęć i taką burzę.
j22
15/04/2010
Literówka: miało być „współczucie”.
iwa.679
15/04/2010
Sprawa jest coraz bardzie tajemnicza….Nikt tak naprawdę nie chce się dziś przyznać, a oświadczyny „to ja i jeszcae trzech kumpli pogadaliśmy z Dziwiszem”to kabaret. Małżonka stawia na Jarka, ja obstawiam Stasinka, Stawką jest tydzień zmywania naczyń. Nie lubię zmywać, więc sprawa poważna.
Laudate44
15/04/2010
Zazwyczaj sukces ma wielu ojców… Ten „sukces” z pochówkiem w przedsionku po prostu nie ma ojca. Zatem jest bękartem.
Laudate44
15/04/2010
Dzięki za celna analizę. Pis nie przestał byc zachłanny i – mam nadzieję – dostanie od oszukanego narodu to, na co zasłużył. To był zaiste cios ponizej pasa: wykorzystano żałobę jako Knebel. Wykorzystano autentyczne współczucie do kręcenia własnych partyjnych ineresów. Obrzydliwość na jaką stać tylko pisowców. Kto odpowiada za wawelską hucpę? Personalia nie ważne: doradzał prezesowi Kowal, doradzał Bielan i „inni szatani czynni” – posunęli Jarowi ten diaboliczny plan, a jego rozdęte EGO nie mogło się powstrzymać… Mam nadzieję, ze bokiem im to wyjdzie. jest tylko jeden mały warunek: ogłupiały Naród musi zrozumieć, że został brutalnie wydymany. Że Kaczyńscy ukradli mu Wawel. Tfu!
Korneliusz
16/04/2010
Hallo,
coraz bardziej uwazam,ze rzeczywiscie jestesmy „dzikim krajem”
i spoleczenstwem przypadkowym,ktore w wyjatkowych sytuacjach reaguje stadnie.Znowu dalismy swiatu przyklad totalnej glupoti to w majestacie smierci.Czy do „Prezia Jaro” dotarlo,ze ta hucpa sprofanowal pogrzeb swoich najblizszych.
To trzeba wykrzyczec i to natychmiast.
Pozdrawiam.
Zbyniek
17/04/2010
Ja natomiast nie chciałbym być w skórze córki prezydenckiej pary Marty.
Cyrk z Wawelem w tle zacznie się od następnego tygodnia już obrońcy Jara szykują swe pióra aby poużywać na Tusku który nie zapobiegł ich zdaniem protestom.
Wtedy ten ogłupiały naród wyjrzy za swych wiązanek kwiatów i zniczy i zacznie myśleć.
Będzie strasznie i śmiesznie ale jak powiedział Dorn sam tego chciałeś Macieju Dyndało
Dario
17/04/2010
Na wsparcie od stryja nie może liczyć, zresztą nie okazał on go swojej bratanicy w chwili, gdy ciała jej rodziców trafiły do kraju. Już przecież wyskakiwali różni delikwenci z PiS i snuli różne teorie na temat katastrofy lub przyszłości Polski. Wiadomo, że nikt w PiS nie kiwnie palcem bez wiedzy i zgody Jara, chyba że zaraz potem zbierze cięgi za niesubordynację. Stąd też jestem przekonany, że to z jego strony wyszedł pomysł z Wawelem, który jest szczytem pisowskiej „polityki historycznej”. Niemniej jak zwykle zabrakło umiaru i wyczucia, stąd efekt będzie odwrotny do zamierzonego. I nie jest tak, że nam żal d**y ściska, bo sami na Wawelu nie spoczniemy. Kaczyński na Wawelu to hołd złożony relatywizowaniu historii i zaniedbywaniu przyszłości na rzecz czasów minionych. Także czarnemu PR-owi, nietolerancji i politykierstwu. Będzie to trochę łagodzone przez uczynienie z grobu pary prezydenckiej sali pamięci ofiar tragedii w Smoleńsku, ale tylko trochę. Jest bowiem ostry zgrzyt, kolejne podziały w społeczeństwie i to autorzy pomysłu z miejscem pochówku ponoszą za to winę.
A w poniedziałek co będzie? Ano ci, którzy przewidywali jakąś nową jakość w polityce polskiej, wyjdą na głupców.
anty kaczor
17/04/2010
Mam 70 lat i też chcę na Wawel. Pochodzę z biednej rodziny. To nie panom Kaczyńskim komunizm dał zdrowo po d…. ale mnie Ponieważ pisuary już w łonie matki byli byli genetycznymi \Suski\ nie będę pisał o moich przejściach z komunizmem. Jako wierzący poproszę o pochówek na Wawelu ojca, doktora , dyrektora Rydzyka.
Anna
19/04/2010
Tu nie chodzi o to, co Pan przeżył, tylko jaki Pan był, co Pan zrobił dla kraju. Gdyby każdego pokrzywdzonego przez los mieli chować na Wawelu, to prawie każdy musiałby tam spocząć. Osobiście uważam, że miejsce pochówku nie ma najmniejszego znaczenia, przynajmniej dla zmarłych. A skoro Para Prezydencka „nie jest godna Wawelu” to ci, którzy te słowa wypowiadają nie są godni, by spocząć nawet w rowie. Być może decyzja o pochówku na wawelu nie jest do końca słuszna, można przecież się z tym nie zgadzać, ale można to zdanie zachować dla siebie zamiast wychodzić z nim na ulice i strony internetowe. Również uważam, że może lepiej byłoby, gdyby Para spoczęła na Powązkach, czy gdziekolwiek indziej, ale skoro tak juz zostało postanowione to trzeba to przyjąć do wiadomości. Ciekawe, czy tak dobrze by się z tym czuli protestujący, gdyby na ich „prosbe” zmieniono to miejsce. Czy naprawde poczuliby aż tak wielką ulgę? Czy ich życie byłoby lepsze? Ja bym się czuła zerem z taką myslą. A czy decyzja, która de facto zapadła, tak bardzo ich boli? Tak ich rozrywa od środka, by wyjść na ulicę i to wykrzyczeć? Dlaczego ludzie nie mają krzty pokory w sobie? Wszystko muszą zakwestionować, nawet gdy chodzi o nie ich sprawy?:( Jeśli kogoś uraziłam- przepraszam. Starałam się przekazać moje myśli w delikatny i kulturalny sposób.
Dario
19/04/2010
Idąc tym tropem, powinniśmy bez zmrużenia oka akceptować wszystko, co stawia nas przed faktem dokonanym, tylko dlatego, że to już się stało i nie odstanie. Tu nie chodzi jedynie o uhonorowanie zmarłego. Zaprzyjaźniony bloger laudate (i nie tylko on) przypomniał tekst (zablokowanego przez onet) Walpurga, który w tymże tekście opisuje skutki pochówku Kaczyńskiego w siedzibie królów. Mamy tu do czynienia z kolejną próbą zawłaszczenia elementu historii narodowej dla celów propagandowych jednej partii i nachalnym mieszaniem historii z polityką. Tu chodzi o potężną kampanię, mającą na celu legitymizację polityki historycznej obu Kaczyńskich, ktora to polityka historyczna stanowi gros tego, co ten obóz ma Polakom do przekazania. Zresztą od prawie pięciu lat słychać z tamtej strony głosy o tym, jaki to Lech Kaczyński patriotyczny, wspaniały, odważny, uczciwy, kulturalny, bezkompromisowy… był. I jak to mu „inni szatani” stojący tam, gdzie ZOMO, non stop przeszkadzają i jak bezustannie obrażają go. Teraz to przybrało rozmiary ogólnopolskiej histerii, tym większej, że mało kto z racji żałoby śmiał się jej sprzeciwić. I tak pół biedy, że nikt jeszcze nie krzyknął „santo subito”.
Co do ewentualnego obrażania – pomijając tekst z rowem (choć to może moje subiektywne zdanie), to tylko więcej takich polemik. Dobrze bowiem ujrzeć przeciwny pogląd od kogoś, kto stara się uzasadnić swoje zdanie i nie sięgać po inwektywy. Można? Jak widać powyżej, można. Dziękuję za wpis.
Anna
19/04/2010
Faktycznie, z rowem to przesada, ale emocje jednak ponoszą. Ja na polityce się nie znam i dlatego staram się rozważać ten problem od strony moralnej… Być może z politycznego punktu widzenia oni wszyscy mają rację, jednak jak ostatnie wydarzenia pokazały, że nawet polityka dla niektórych przeminie, ważne jest to, co zostanie. Ale to już kwestia tego, czy ktoś jest wierzący, czy nie. Ja wypowiedziałam się z punktu widzenia religii… jak to moja babcia napisała w swoim wierszu „wszystkie życiowe bagaże zostawimy na ziemi. Tam pozwolą nam zabrać jedynie różaniec.”
Czy warto więc toczyć spory o polityke? Moze i warto, żeby takie osoby jak ja mogły żyć w porządnym państwie, ale trzeba jednak pamiętać, co NAJważniejsze…
Dario
19/04/2010
Emocji było sporo. Mnie też mogły ponieść, niemniej nie podoba mi się, kiedy ktoś bezczelnie wciska się w coś, czego niekoniecznie powinien tykać, a potem odbiera ci prawo do wyrażenia własnych argumentów i każe ci to naruszenie tolerować, mówiąc „uszanuj to”, przy czym najczęściej wysuwanymi argumentami są „to już się stało” albo „nas jest więcej, jesteśmy silniejsi”. Czasem też agresor wprost odsądza od czci i wiary atakowanego i próbuje z niego zrobić agresora. Czyli zwykle zero merytoryki. Zamiast dyskusji KNEBEL. Nie uderzam personalnie do Ciebie, Anno; po prostu widzę tu drugie dno i opisuję je.
Inna sprawa, że nie jestem wierzący i daję temu niejednokrotnie wyraz. Od dawna obserwuję szarogęsienie się kleru w tym (teoretycznie neutralnym światopoglądowo) państwie i sprzeciwiam się, kiedy wmawia mi się, że z powodu mego ateizmu nie zasługuję np. na miano Polaka czy patrioty. Przecież nie dam sobie spokojnie dmuchać w kaszę tylko dlatego, że tych drugich jest więcej. A może powinienem?
Casus Wawelu też miał na celu pokazanie, kto tu rządzi. Kler przeforsował i było, cisza, „uszanujcie to”. Jakby tego było mało, za możliwość obejrzenia grobu pary prezydenckiej z bliska trzeba jeszcze płacić, bo za obejrzenie większości godnych uwagi rzeczy na Wawelu trzeba płacić. Tu już jest lekki zgrzyt, nie?
Anna
19/04/2010
Teraz zwróciłam uwagę na podtytuł : „Bo rozum ma rządzić, nie emocje czy wiara”… Już wiem, czemu nie ciągnie mnie do polityki i władzy…;] i zgadzam się z tym… Ludzi takich jak ja, nie powinno się dopuszczać do rządzenia… ale zeby tak od razu na pohybel ?;]
Dario
19/04/2010
Tytuł miał być prowokacyjny, a odnosi się do tych, którzy wiarę i emocje stosują zamiast rozumu w życiu publicznym. Czyli tam, gdzie raczej nie powinny one mieć zastosowania. Poza tym (jak to napisać, by głupio nie wyszło), tu chodzi o przypadki zaawansowane do skrajnych. Dla mnie takich ludzi powinno być w polityce jak najmniej. Nie chcę palić nikogo na stosie ani życzyć mu nieprzyjemnego końca w jakikolwiek inny sposób. Po prostu wolałbym, aby niektórzy ludzie byli możliwie daleko od władzy.
PS. Nie zaliczam cię do „oszołomów”. Moim skromnym zdaniem, nie dałaś mi zresztą powodu do tego. Zapraszam do częstszych wizyt na tym blogu.
Anna
19/04/2010
Ale dlaczego stawiasz znak równości między tolerowaniem kleru a wiarą? Ja też uważam, że większość duchowieństwa nie jest w porządku, jest wręcz obłudna, bo głosi co innego, a robi inaczej… a już na pewno zgodzę się z Tobą jeśli chodzi o spray finansowe… Ale ja nie modlę się do księdza, nie odwiedzam właśnie jego w kościele, tylko Kogoś innego…. i nie daje na ofiarę, chyba, że dostrzegam jakąś naprawdę wyraźną potrzebę.
I wiesz co? Jeśli ktoś mówi Ci, żę nie jesteś Polakiem lub patriotą z powodu Twojego ateizmu- to on na pewno nie jest chrześcijaninem (prawdziwym). Jeśli chciałbyś znać moje zdanie na ten temat, to uważam, że wiele osób niewierzących jest lepszymi ludźmi niż niektórzy, pędzący ze złożonymi rączkami do kościoła. O ile ci pierwsi kierują się po prostu dobrem… Teraz nie wiem, co powiedzieć, żeby Cie przekonać do swoich racji, choć nawet nie wiem, czy bym chciała, bo moje argumenty byłyby związane stricte z religią… Myślę, że jako ateista masz stuprocentową rację, a nie będę Cię przecież nawracać, bo masz prawo wierzyć w kogo chcesz, lub nie wierzyć wcale. A ja pozostaję przy swoim stanowisku, bo tak po prostu czuję… – jako chrześcijanka, bo pewnie jako obywatel (gdybym uzupełniła swoją wiedzę) byłabym skłonna przekonać się do Twojej opinii. Ale jeśli mam wybierać to wybiorę chrześcijaństwo. Bo chyba do końca tych dwóch spraw nie da sie połączyć- żeby być pełnym chrześcijaninem, a do tego sprawiedliwie osądzać pewne sprawy. Szanuję za to tych, którzy wybierają inaczej, choć jeśli ich zachowanie przekracza moje granice- przyznam, że nie podoba mi się to. Nie wiem czy to źle, czy do brze – i z jakiego punktu widzenia.
Nie chciałabym, żeby ta rozmowa przekształciła się w dyskusję o religii, bo temat jest nieco inny, jednak jeśli chciałbyś „pociągnąć ten wątek” to możemy porozmawiać już nie na forum. Bo o polityce ani o słuszności różnych poczynań chyba nie porozmawiamy, bo jak się na czymś nie znam to się nie wypowiadam. Ale chętnie posłucham twoich „lekcji” w postaci postów, czy komentarzy:)
Mam nadzieję, że nie masz mi, szanowny autorze, za złe, że odbiegłam od wątku i wprowadziłam zamieszanie.
Ja z kolei cieszę się, że mogłam się uzewnętrznić, bo rzadko to robię…
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim, żeby zachowywali się wobec innych tak, jak sami chcieliby być traktowani. 🙂
Jeszcze raz przepraszam za wtrącenie (możę niepotrzebne, jednak dla mnie ważne i pomocne) swoich 3 groszy.
Dario
19/04/2010
Ależ wtrącaj swoje 3 grosze, kiedy tylko zechcesz. Po to między innymi są komentarze do wpisów.
Z jednej strony klerykalizm a wiara to nie to samo, z drugiej do zasad składających się na jakieś wyznanie dochodzi jeszcze „bonus” w postaci różnej maści kapłanów i ich zachowań. To się wiąże ze sobą. A nawet jeśli dla mnie i dla Ciebie zdanie duchownego nie jest imperatywem (co ci się, moim zdaniem, chwali), to dla sporej części polskiego społeczeństwa jednak jest. A spora część duchowieństwa chciałaby, aby powyższa grupa społeczna była większa. Niemniej starczy na ten temat, bo coraz bardziej odbiegamy od głównego wątku.
Zagrano tu dobrem narodowym i wciśnięto bieżącą politykę do tradycji narodowej. Nie podoba mi się to, co obwieściłem. Być może nie dojdziemy do porozumienia w tej czy innych kwestiach. Może przy niektórych sprawach nawet nie będzie to możliwe. Miło jednak poczytać kulturalne komentarze, wyrażające przeciwne zdanie. Można „różnić się pięknie”, prawda?
Anna
19/04/2010
Owszem:) ale myślę, że doszliśmy także wspólnymi siłami do wniosku, że nie warto uogólniać. Bo każdy jest inny, choć należy do pewnych grup społecznych z określonymi cechami…
„Można różnić się pięknie”- brzmi pięknie, tylko chciałabym, żeby to zjawisko można było coraz częściej obserwować:)
pozdrawiam:)
Dario
20/04/2010
Ja również tak chciałbym, ale nie odpowiadam za innych. Staram się sam, czasem z różnym skutkiem. Parafrazując Woltera, mam jednak nadzieję, że chociaż mój ogródek jest w miarę przyzwoitym miejscem.