Dwie bajki o Blidzie

Posted on 28/07/2010 - autor:

2


Był taki czas, kiedy rządził PiS i kiedy na świeczniku była walka państwa z tzw. układem. Osobom niekoniecznie obeznanym z różnymi demagogiczno-zamordystycznymi klimatami o kontekście silnie paranoicznym wyjaśniam, iż miała to być grupa osób skoncentrowanych na żerowaniu na państwie i sabotowaniu wszelkich prób zmiany tego stanu, zaś w rolę szeryfa wcielał się, za pozwoleniem swego zwierzchnika, Zbigniew „konferencja” Ziobro. Pseudonim nieprzypadkowy, bo często można było odnieść wrażenie, iż to przed kamerami, a nie w gabinecie, Ziobro wykonuje większość swej pracy. A miał sporo spraw medialnych i głośnych. Jedna z takich spraw miała w sobie epizod tragiczny, bo 25 kwietnia 2007 roku, podczas próby zatrzymania przez ABW, we własnym domu straciła życie eks-minister budownictwa, Barbara Blida. I się rozpętało.
Czego tam nie było w tej sprawie – inkwizycyjne teksty typu „gdyby była niewinna, toby się nie zabijała”, podejrzenia, że „ktoś” Blidzie „pomógł”, analizy ustaleń tzw. „afery węglowej”… zginął człowiek i pojawiają się pytania, w jakich okolicznościach, przy czym kwestia samobójstwa lub zabójstwa jest najmniejszym problemem.
Tropiciele układów szukali „na wczoraj” wątku, którym mogliby się pożywić, najlepiej wielkiego, a do tego dotyczącego jednej z kluczowych gałęzi gospodarki i powiązanego z opozycją, możliwie lewicową, wszak oprócz wizerunku wojowników z przestępczością Kaczyński et consortes budowali sobie jeszcze image zagorzałych antykomunistów. Tzw. mafia paliwowa, była minister z ramienia SLD – okazja jedna na milion. Tzw. śląska Alexis coś tam powiedziała (potem okazało się to niezbyt wiarygodne) i ruszyło to, co potem skończyło się śmiercią Blidy i wielkim smrodem. To jedna z teorii. Inna głosi, że rzeczywiście coś tam było. Afera węglowa zgasła i coś tu na pewno jest nie tak. Pytanie, czy w ramach pisowskiego rządu zmontowano naprędce aferkę?
Na to pytanie odpowiedzieć ma komisja śledcza. Głownymi aktorami przed nią mają być ówczesny premier Jarosław Kaczyński i ówczesny minister sprawiedliwości, pan konferencja. Mieli zeznawać, ale są rozbieżności. W lutym było spotkanie, na którym sprawa miała być poruszana. Są rozbieżności. Ziobro miał nie wyskakiwać z tematem i nie wspominać o byłej minister budownictwa, która w ogóle miała nie być omawiana na spotkaniu z eks-premierem, natomiast on sam twierdzi, że taki temat był, ale jako poboczny. Ktoś tu kłamie, ale tylko jedna z tych dwóch osób miała odwagę przyjść przed komisję i powiedzieć swoją wersję. Która? Odpowiedź na to pytanie jest aż nazbyt oczywista. Znany jest przecież wszem i wobec deficyt odwagi u europosła gwoździka, który po raz kolejny nie stawił się przed komisją.
Na spotkaniu sprawa Blidy była omawiana – to potwierdzają m.in. były szef Policji Konrad Kornatowski i były minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek. Obaj mają z Kaczyńskim i Ziobrą na pieńku – ale to już wskutek tzw. afery gruntowej. Niemniej to, że temat był, trzyma się kupy. Kwestia ważności tematu dla posiedzenia jest sporna, ale wiarygodność nieobecnego Ziobry jest w tym momencie nikła, tym bardziej że znowu „coś mu wypada” i nie może stawić się przed komisją.
Prezes będzie jeszcze słuchany, bo przerwę wymusiło spotkanie z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Czyli możemy usłyszeć jeszcze wiele. Ziobro jest w niekorzystnej sytuacji. Ale taki bywa los kogoś, kto woli najpierw zwoływać konferencję i mówić wiele, nierzadko rzucając mocne oskarżenia, a potem myśleć. Teraz została jedynie haniebna ucieczka.

Posted in: Europa, polityka