Dialog z poziomu pchły

Posted on 23/08/2010 - autor:

3


Sytuacja z krzyżem powoli schodzi na dalszy plan, słusznie zastępowana przez ważniejsze tematy w stylu gospodarki czy przygotowań do EURO 2012, ale niestety ktoś co pewien czas nie pozwala sprawie krzyża uschnąć z braku medialnej uwagi. Od czasu do czasu jedna strona zabiera głos, druga coś tam odpowiada, ale nie wynika z tego kompletnie nic. Może dlatego, że „obrońcy krzyża” nie traktują go jako symbolu wiary chrześcijańskiej, ale jako zabezpieczenia w kwestii pomnika ofiar smoleńskich. Im nie chodzi i nie chodziło o religię, ale o pamięć o katastrofie. Problem w tym, że tak naprawdę mamy do czynienia z głodnymi medialnej uwagi i ignorującymi prawo szantażystami. Oni chcą dialogu (od Prezydenta) i żądają uszanowania, ale z jakiej pozycji to mówią?

Zacznijmy od tego, że krzyż pod Pałacem Prezydenckim umieszczono bez żadnego pozwolenia zarządcy terenu, jakim jest Kancelaria Prezydenta. Ba, nikt się nawet nie pokwapił, by zapytać o zgodę. Dodatkowo obiekt religijny nie może stać na terenie władzy publicznej, bo jest to niezgodne z Konstytucją. Tym samym krzyż ustawiono bezprawnie i z tego powodu powinien on zostać usunięty. Domagając się jego pozostawienia, szantażyści żądają utrzymania stanu niezgodnego z prawem. Pomijam już kwestię nielegalnych zgromadzeń, o co z powodzeniem można by obwinić ludzi okupujących teren pod Pałacem. Na początek okazuje się więc, że żądania „obrońców” nie mają żadnego oparcia w przepisach prawnych, a nawet stoją na bakier z nimi. Nic nie wskazuje na to, by taki stan rzeczy w najmniejszym choćby stopniu spędzał im sen z powiek.
Po drugie, krzyż jest jednak symbolem religijnym, co mieli na uwadze harcerze i co dopiero po pewnym czasie zauważył katolicki kler. Tenże kler wezwał okupantów dziedzińca Pałacu do umożliwienia przeniesienia obiektu sakralnego do Kościoła św. Anny, co zostało udaremnione trzeciego sierpnia. „Obrońcy” stają zatem nie tylko przeciwko prawu i władzy, ale i swemu kościołowi.
Po trzecie, osoby stojące pod symbolem religijnym to jedynie mała grupka ludzi, która to grupka uzurpuje sobie prawo do wypowiadania się w imieniu całego Narodu i społeczeństwa. Znowu nie obchodzi ich fakt, że inni mogą sobie tego nie życzyć lub mieć inne zdanie na temat obecności krzyża pod Pałacem. Arogancja potrafi jednak skutecznie zaślepić i ogłuszyć na argumenty.
Po czwarte, nawet pominąwszy fakt, iż obrońcy domagają się czegoś, czego sami nawet nie raczą okazać (czyli poszanowania prawa i odrębności ludzkich opinii), to kim oni są, by wysuwać jakiekolwiek postulaty w sprawie pomnika? Ta sprawa pod bardzo wieloma względami nie jest ich. Ani nie mają oni żadnych praw do zajmowanego terenu, ani nie mają nic wspólnego z rodzinami ofiar, ani nie przyczyniają się w żaden sposób do utworzenia monumentu… pół biedy, że już nikt nie rzuca fekaliami, ale nie zmienia to faktu, że „obrońcy” nie mają praktycznie żadnej podstawy, by komukolwiek dyktować w tej sprawie jakiekolwiek warunki. Ani co do krzyża, ani tym bardziej pomnika. Zwłaszcza jeśli pomijają fakt, że takowy już powstaje oraz (last but not least) że z architektonicznego punktu widzenia kolejny postument nijak do otoczenia przy Pałacu nie pasuje. Ale co tam, oni chcą i już. To ICH zdanie ma się wziąć pod uwagę i koniec.
Grupa nawiedzonych zbiera się pod siedzibą głowy państwa i czegoś żąda. Równie dobrze grupa pcheł mogłaby wybrać się do psa i zechcieć dialogu w sprawie kontroli miejsca za jego lewą łopatką. Postulat równie niedorzeczny i porażający bezczelnością. Cała sprawa byłaby groteskowo wręcz śmieszna, gdyby nie to, że „obrońcy” już raz obnażyli słabość i marazm władzy oraz służb, a jest to stan, który trwa nadal i nie powinien mieć miejsca. A żeby wszystko było w świetle prawa ok, służby mundurowe powinny wynieść totem z obecnego miejsca, a wszelkie próby oporu, przeszkodzenia im w działaniu czy niewybrednego komentowania akcji potraktować tak, jak to traktuje Kodeks Karny, z pełną surowością i konsekwencją. A że taki wariant oznacza oczywiste odrzucenie żądań „obrońców”? Dura lex sed lex. To takie proste.

Posted in: polityka, Polska