K+M+B+jakiś sens do tego?

Posted on 06/01/2011 - autor:

9


Szósty stycznia. Tak zwane święto Trzech Króli. Według doktryny katolickiej dzień objawienia pańskiego, a we wczesnym chrześcijaństwie początek roku liturgicznego. W Polsce, jak i w innych krajach, w których obecny jest tzw. „kościół zachodni” (po „schizmie wschodniej”), jest to święto niezależne od tzw. bożego narodzenia. W tym dniu ludzie smarują po drzwiach kredą, wypisując litery K, M, B i rok. I coś jeszcze?
Jako że tak naprawdę mało który z tych rzekomych 95%, odzwierciedlających udział katolików w społeczeństwie polskim, poszczycić się może znajomością swojej „świętej księgi”, o historii kościoła nie wspominając, mało który wie, iż powyższy literowo-cyfrowy zapis jest błędny i że nie chodzi tu o trzech mędrców, króli, posłańców czy kogo tam jeszcze, ale o rozwinięcie „CMB” – Christus Mansionem Benedicat (Niech Chrystus błogosławi temu domowi), choć święty Augustyn tłumaczy je jako Christus Multorum Benefactor (Chrystus dobroczyńcą wielu). Legenda o trzech wędrowcach pochodzi ze średniowiecza i wrosła w tradycję tak, że większość ludzi nawet nie wie, iż padła ofiarą inżynierii religijnej. Ale mniejsza z tym.
Ludzie w owczym pędzie skrobią sobie jakieś znaki przed domem, nie mając zielonego pojęcia, co i po co robią. Typowe. Polski katolicyzm jest jak ten pomnik w Świebodzinie – z wierzchu beton, w środku pustka. Podobno gigantyczny Aragorn macha rękami przy silnym wietrze, ale to inna bajka. Poza orszakami i jarmarkami w większych miastach (sprzedaż i rozrywka) na dobrą sprawę dzień jak każdy inny, tyle że wolny. Nie ma celebracji, przygotowań, strojeń – tylko znaki u wejścia. Gdyby to nie był dzień wolny, praktycznie nikt nie robiłby więcej, poza kościółkowością polskich polityków nie ma zatem solidnego wytłumaczenia na ustanowienie tego dnia wolnym.
Szczerze mówiąc, wolałbym teraz siedzieć w pracy i zajmować się swoimi obowiązkami. Można by sobie zaplanować weekend, ale piątek spędzam na szkoleniu i nie da się zrobić długiego weekendu. Nie wspominając o tym, że wielu ma portfele wyczerpane końcówką grudnia. Człowiek po prostu siedzi i niewiele robi albo zajmuje się obowiązkami domowymi – w praktyce jednak nie obchodzeniem „święta”, kościoły, zbory, fary itd. nie będą dzisiaj zatem dużo pełniejsze, tace również. Sklepy zamknięte, więc nawet w ten dodatkowy dzień wolny zakupów nie można zrobić. Ulice wyludnione jak w Nowy Rok. Generalnie Polska stoi, bo chrześcijanie mają święto – którego w miażdżącej większości nie rozumieją i nie obchodzą. Wyznawcy prawosławia – obchodzą to zdecydowanie bardziej okazale (głównie z powodu różnic w kalendarzu i w konsekwencji zbieżności Epifanii z ich bożym narodzeniem), ale ich jest garstka, występują lokalnie na wschodzie kraju i mają ustawowo zagwarantowaną możliwość wzięcia dnia wolnego. Tak jak przedstawiciele każdego innego wyznania, obchodzącego swoje święta w inne dni niż katolicy. A tak to mamy przerost formy nad treścią. Dziękuję serdecznie naszym wybrańcom Narodu za dzień, w którym wolałbym robić coś naprawdę potrzebnego i ważnego, ale NIE MOGĘ. Czapkujcie dalej klerowi w państwie pozornie neutralnym światopoglądowego, a wkrótce wszyscy udławimy się dniami wolnymi.
Dla tirowców szósty stycznia jest jak każdy inny dzień pracujący i nie mają oni ograniczeń zwykle występujących w święta. Czyli mogą przejeżdżać przez miasta. To efekt tego, że razem z ustanowieniem Trzech Króli dniem wolnym od pracy nie dokonano odpowiedniej wzmianki w regulacjach dotyczących transportu drogowego. Czyli może i dobrze, że nie wszyscy wariują z powodu fantastycznej historyjki o podłożu religijnym, ale tylko dlatego, że minister Cezary „chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze” Grabarczyk czegoś nie dopatrzył i o czymś zapomniał. To w końcu Platforma wrzuciła szósty stycznia do katalogu dni wolnych. Ech, nawet jakiś drobny powiew normalności w tym dniu musi być naznaczony dyletanctwem…