Politycy lubią grać na emocjach i wykorzystywać słowa wyrwane z kontekstu, szczególnie przeciwko komuś. Mało rzeczy wygląda w tej branży tak dobrze jak wyciągnięcie oponentowi z archiwów gafy i rzucenie mu jej w twarz. Gorzej, że sytuacje czarno-białe zdarzają się rzadko, a i tu atakowanie rywala jego własnymi słowami przypomina stąpanie po polu minowym, bo pół biedy, gdy okaże się, iż ktoś zupełnie co innego miał na myśli. Dochodzi bowiem do tego analizowanie zamierzeń osoby używającej słownego haka i tego, co taki delikwent ma za uszami czy na myśli.
Prezydent Komorowski gaf trochę już miał, więc mało kogo dziwi informacja, że mógł mieć kolejną. Szkopuł w tym, że ta ostatnia to bardziej kwestia nieprzychylnej interpretacji przeciwników politycznych i szukania dziury w całym aniżeli realnej wpadki. Do tego dochodzi wcale nie taki poboczny wątek lizusostwa, przedwyborczej niepewności i zbytniej pewności siebie, która to ostatnia cecha cokolwiek mało ma podstaw w wydarzeniach ze świata rzeczywistego. Prezydent stwierdził, iż wcale nie jest to takie automatyczne, iż lider zwycięskiej partii zostałby premierem. Bardziej konkretnie, że nie jest wcale takie pewne, czy Jarosław Kaczyński otrzymałby misję tworzenia rządu w przyszłym Parlamencie w przypadku wygranej PiS. I tu się oburzył niedawny syn marnotrawny, Kazimierz Michał Ujazdowski, który po upadku tzw. Polski Plus popędził na złamanie karku pod skrzydła PiS, walcząc gorliwie o przychylność prezesa i miejsce na liście wyborczej. Oto co strach przed wypadnięciem z Sejmu potrafi zrobić z ludzkimi poglądami.
A jak zrobić z igły widły? Na przykład przez stwierdzenie, że głowa państwa ma w tym momencie w głębokim poważaniu zdanie wyborców – Narodu – co okazuje. Ciekawa fraza w ustach przedstawiciela partii, której lider wielokrotnie w swych wypowiedziach (bo na więcej sie nie odważył) podważał demokratyczną legitymację osób wybranych w wyborach, których wynik był dla owego lidera niekorzystny. O dziwo, mimo zastrzeżeń do systemu politycznego, Kaczyński palcem nie kiwnął, by zakwestionować wynik elekcji z 2005 roku. natomiast chodzi tu o coś innego. Lider PiS, a za nim każdy członek tej partii, święcie wierzy w zwycięstwo wyborcze. Każdy tam jest przekonany, iż wybory parlamentarne w 2011 roku przyniosą PiS-owi zwycięstwo. W 2007, 2009 i 2010 roku też było takie przekonanie. Niech sobie wierzą w co chcą; mniejsza już o rozziew między wiarą w wyniki a faktycznymi rezultatami; problem w tym, że w PiS chyba do tej pory mało kto zrozumiał, iż specyfika ustroju wymusza KOALICJE.
Nie było jeszcze takiego kozaka, który w Polsce po 1989 roku zdołałby rządzić samodzielnie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż w tym roku też tak nie będzie, ergo – trzeba będzie stworzyć koalicję. Z kim? Tu się pojawia problem, bo choćby ostatnie wybory do samorządu pokazały, iż PiS ma nikłą zdolność koalicyjną. Nawet w tych sejmikach województwa, w których ta partia wygrała, nie rządzi, bo reszta się dogadała i stworzyła większościowy sojusz. Na podwórku ogólnokrajowym PiS zdołał się skłócić z resztą ugrupowań i nie widać na realnym horyzoncie zdarzeń partnera koalicyjnego z prawdziwego zdarzenia. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość musiałoby zdobyć co najmniej 231 mandatów. Sęk w tym, że na razie ugrupowanie to nie jest w stanie wygrać, o tak zdecydowanym zwycięstwie nie wspominając. Bez tego PiS nie ma szans utworzyć gabinetu, który zyskałby poparcie sejmowej większości. W tym momencie jeśli sejmowi przegrani utworzą grupę zdolną takie poparcie zyskać, to wygrany w wyborach wskutek izolacji i odcinania od sojuszy byłby faktycznym przegranym. TO miał na myśli Prezydent. Praktycznie wypowiedział wprost to, co wynika z naszej specyfiki ustrojowej – naszej i np. niemieckiej, włoskiej czy innych krajów o systemie innym niż dwupartyjny. Zabolało i zadziałało przysłowie: uderz w stół, a nożyce się odezwą. Po prawdzie bowiem do niektórych dotarło najwidoczniej, iż znowu nadzieje na rządy spełzną na niczym.
Wątpię, by były minister kultury nie wpadł na to, że u nas nie ma systemu dwupartyjnego, w którego brytyjskiej wersji fakt obsady stanowiska premiera liderem zwycięskiej partii jest oczywisty choćby z racji tego, iż praktycznie zawsze taka partia ma absolutną większość. Nie sądzę, by wyparowała mu z pamięci sytuacja z „premierem z Gorzowa”, kiedy to sam PiS nie desygnował lidera na stanowisko szefa rządu. Mało prawdopodobne też, by Ujazdowski żył w oderwaniu od wyników wyborów, sondaży czy układu sił politycznych. Na dobrą sprawę mamy tu do czynienia ze schlebianiem nadęciu wodza, przekonanego o rychłym zwycięstwie. Pan, który za krytykę wyborczą wyleciał z PiS-u na początku obecnej kadencji Sejmu, po porażce (na własne życzenie, bo nie może liczyć na dobry wynik wyborczy efemeryda, która siedzi cicho) swojej inicjatywy politycznej wrócił do macierzystej frakcji z podkulonym ogonem i stara się jak może, by pozostać w łasce szefa. A ta, jak wiemy, na pstrym koniu jeździ. Szkoda tylko, że Ujazdowskiemu wyszedł strzał kulą w płot, bo zamiast obnażyć (w zamiarze) partyjniactwo nowego Prezydenta ukazał jedynie swoje czepialstwo i koniunkturalizm.
Subscribe:
RSS feed
ikka133
08/03/2011
Świetny tekst i doskonała znajomość realiów. Nawet zawodowi polityce się pogubili (nie mówiąc o dziennikarzach). Taki jest właśnie system wielopartyjny i wynikające z tego stosowne uprawnienia Prezydenta.
Pomyślności.
300ZlotychPloskich
08/03/2011
Sorry,ze troche nie na temat ale nasz naczelny(jeden z nich) szaleniec Macierewicz juz trzesie gaciami:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9222061.html
Boja sie PiSiaki,oj,boja,hehe!!!
Dario
09/03/2011
Gratuluję „szybkiej” reakcji Macierewiczowi. Jak to się stało, że tak czujny i gorliwy śledczy dopiero po roku wpadł na takie uchybienie?
300ZlotychPloskich
09/03/2011
@Dario
Nie mam zielonego pojecia,nie jestem psychiatra.Ale Maciawera sfiksowal do reszty.90% PiS-u powinno wyladowac w Tworkach!!!
szrek
09/03/2011
Po zwycięstwie w roku 1997- Unia Wolności z Donaldem Tuskiem nie wywiązuje się z żadnych obietnic i w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2001 uzyskuje zaledwie 3.1% głosów, nie przekraczając progu wyborczego. Po przegraniu rywalizacji o stanowisko przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem w 2001 roku Tusk odchodzi z partii by założyć nową.
Platforma Obywatelska
PYTANIE brzmi :
jak będzie się nazywać nowa partia Donalda Tuska po przegranych wyborach 2011 ?
300ZlotychPloskich
09/03/2011
Teraz to ja zadam ci pytanie,Szreku:
Jak sie bedzie nazywal PiS po siodmych z kolei przegranych aka”moralnie wygranych” wyborach???Pieprze i Spadam(do Tworek),buahahahaha!!!!
Dario
09/03/2011
Biorąc pod uwagę, w jak głębokim poważaniu żyjący bliźniak mial i ma wartości zawarte w nazwie, to następna jego partia według mnie będzie się nazywać „Uczciwi dla Narodu”.
300ZlotychPloskich
09/03/2011
@Dario
PiS i uczciwosc????Buahahahahahahahaha,zalalem kawa monitor!!!
Dario
10/03/2011
Ja też się uśmiecham, gdy pomyślę o tym, ile rzeczywiście Prawo i Sprawiedliwość ma wspólnego z prawem i sprawiedliwością, a także ile Porozumienie Centrum miało wspólnego z porozumieniem i z centrum. Stąd moja propozycja nazwy nowej partii żyjącego bliźniaka.
Drogi szreku, pamiętasz, kto po ’89 wizerunek ówczesnego prezydenta publicznie z dymem puszczał?
Dario
09/03/2011
To niezły jesteś, bo z tego co ja pamiętam, to wybory w 1997 wygrał AWS, a UW była jedynie koalicjantem. Ty takie teksty piszesz z jakichś zewnętrznych źródeł czy w swoim imieniu przejawiasz tak nikłą znajomość najnowszej historii Polski – dosyć wybiórczą, należy stwierdzić?
A co do przegranych wyborów – od ponad 3 lat PiS dzieli skórę na niedźwiedziu i kończy się na zapowiedziach wygranej. Najpierw niech PiS wygra, to pogadamy o zmianie nazwy, panie „myślenie życzeniowe”.
Padre
10/03/2011
Ta sama przeklejka pojawila sie u Dyktatury. Kolejny sms z centrali do rozpowszechnienia po wrazych stronach.
Roman Strokosz
11/03/2011
PiS jest chory.Stracil wszelka wiarygodnosc wsrod potencjalnych koalicjantow. Skonfliktowal, sprawil iz nie posiada wiarygodnosci partnerskiej.To taki przyklad morskiej chorby odosobnienia ,ktora dopada m,arynarzy na srodku Oceanu.
Przygladnijcie sie jakiego formatu pozostaly intelekty w PiS-ie? Nie wymienie Jaroslawa KAczynksiego bo trudno tu wogole doszukac sie intelektu, ale Blaszczyk – mysli mowi spi i sni jak jego Prezes -,Hoffman – prawa miedialna reka nie powie nic wiecej ponad to na co dostal pozwolenia, Kempa – rozancowa Baba ktora posyla sie tam gdzie sam diabel ni nie moze wskurac, Ziobro – spec od lamania prawa w imieniu prawa io na rzecz bezprawia. Macierewicz – wyjatkowa kanalia i glupiec w jednym. Tu przy osobie Macierewicza pozwole sobie na drobne porownanie. W 1966 roku w skladzie Senackiej Komisji Obrony USA byl jeden z Senatorow,ktory pozwoli sobie przekroczyc rubikon uprawnien i ujawnil nieco mediom o pewnych dzialaniach CIA i kilku agentow – ktorych wymienil z imienia i nazwiska , i co? A no zajal sie nim Trybunal i zdecydowal ize reszte swego zycia spedzi w jednym ze specjalnych zakladow penitencjanrych w Stanie Colorado ( a tam jest dlugo zimno i to bardzo zimno).
Ewenementem jest to, ze ten co zdekonspirowal najwaznijesze dla obronnosci kraju sluzby specjalne Antoni MAcierewicz cieszy sie watpliwym powazaniem i zaufanie w swych kregach, zamienia sie w lomiarza, szmaciarza, speca od pilotowania Tupolewa i zadna litera prawa jego sie nie ima. Nozyce nieudolnosci polskiego wymiaru sprawiedliwosci i watpliwa ocena czegos co powinnismy nazwac polska racja stanu. Czy ona wogole jeszcze istnieje?