Samorządowcy czują swoją siłę

Posted on 28/07/2011 - autor:

1


Niezależni kandydaci w polskiej rzeczywistości politycznej mogą się przebić na razie w samorządach i w Senacie. Sejm obwarowany jest 5% progiem i jeszcze nie trafił się mocarz, który sam jeden zdobyłby ilość głosów co najmniej równą pięciu procentom waznie oddanych głosów w skali kraju. Może to się zmieni w bliższej lub dalszej przyszłości, na razie mamy jednomandatowe okręgi wyborcze w Senacie.
I tu się pojawia inicjatywa prezydentów miast, by promować lokalnych kandydatów do Senatu. Nie twierdzę, że aprobata Trybunału Konstytucyjnego dla takiej idei była dla inicjatywy choćby głównym impulsem, bo pomysły dotyczące np. startu do izby wyższej ludzi związanych z osobą Rafała Dutkiewicza czy innych lokalnych polityków o solidnej marce i stabilnym, wysokim poparciu, daleko wyprzedzały czasowo orzeczenie TK, niemniej wyrok TK bardzo ułatwia sprawę autorom Deklaracji Gliwickiej. Biorąc ponadto pod uwagę fakt, iż osoby niezwiązane z żadnym „parlamentarnym” ugrupowaniem politycznym (za to z urzędującymi prezydentami miast, zwłaszcza dużych) w zeszłorocznych wyborach samorządowych zdobyły znaczące poparcie, próba wybicia się do Parlamentu była praktycznie kwestią czasu.
Już wcześniej wypowiadałem się pozytywnie o JOW-ach w kwestii izby wyższej i zdanie swoje podtrzymuję. Według mnie funkcjonariuszami publicznymi takiej rangi jak parlamentarzyści powinni być ludzie, którzy rzeczywiście są kompetentni, skuteczni i chętni do działania, a nie jakieś tam partyjne podrzuty czy pionki, wpychane na listy dla zajęcia miejsca i wciągane za uszy przez moc partyjnych list. Przydałoby się też, aby kandydat był człowiekiem mającym jakieś doświadczenie w administracji, polityce, prawie, ekonomii lub innej ważnej i przydatnej dziedzinie, których jest za dużo, by wymieniać. Lokalni wyborcy chyba najlepiej wiedzą, kto jest kim, co sobą reprezentuje i wreszcie komu przyznać mandat, a komu go odmówić.
Autorzy tej inicjatywy wyborczej nie chcą tworzyć kolejnej partii czy struktury podobnej do niej, stąd nie będzie wielkiego komitetu wyborczego, a cała masa małych i lokalnych. I dobrze, nie potrzeba nam kolejnego rozmytego poglądowo i ideowo molocha. Inicjatorzy ruchu zapowiadają, że będą popierać niezależnych, ponadpartyjnych kandydatów, których łączy stosunek do samorządności, a nie światopogląd. Jak mówił Dutkiewicz, będą to osoby związane ze środowiskiem samorządowym, akademickim i światem kultury, a ich nazwiska mają być upublicznione między 15 a 20 sierpnia. Czekamy zatem, bo sam pomysł jest godny pochwały, a podejmowane kroki sugerują, że będzie interesująco. Co ważniejsze, może rzeczywiście będzie na kogo głosować.
Cóż więcej pisać? Powstaje ciekawy, fajny oddolny ruch, mogący wprowadzić do polityki ludzi rzeczywiście kompetentnych, posiadających chęć działania, energię i pomysły. Warto obserwować rozwój tej akcji, a zwie się ona „Obywatele do Senatu”. Kto wie, może pozytywne doświadczenia z jednomandatowymi okręgami wyborczymi do Senatu przyczynią się do wprowadzenia takiego rozwiązania również w stosunku do Sejmu. Gdyby tak się stało, byłby to wielki sukces polskiej demokracji. Do dzieła, drodzy samorządowcy!

Posted in: autor, polityka, Polska