Kolejna hucpa z cudzej śmierci?

Posted on 08/08/2011 - autor:

3


Dochodzenie do celu po trupach kojarzy się jednoznacznie negatywnie, zwykle jednak używa się tego sformułowania jako metafory. Niestety, jakiś czas temu pojęcie to nabrało nieprzyjemnej dosłowności, stając się aż zbyt celnym określeniem polityki głównej partii opozycyjnej, która najwyraźniej takim sposobem pragnie odzyskać władzę. Wykorzystując ludzką tragedię, cierpienie i śmierć do zbicia kapitału politycznego.

Był już Smoleńsk, była CASA, była Łódź, Kamień Pomorski, nawet czyny Andersa Breivika stały się pożywką polityczną i pretekstem do wciśnięcia swoich (nikomu niepotrzebnych) trzech groszy w postaci tekstów obsmarowujących obecną władzę. Nieco po Breiviku pretekstem do ugrania punktów na śmierci i zniszczeniu stała się katastrofa kolejowa w Strzelcach Krajeńskich, teraz zaś przyszła kolej na Andrzeja Leppera. Cóż, skoro każdy powód dobry, czemu by nie wykorzystać raz jeszcze dawnego koalicjanta. PiS-owcy żądają komisji śledczej w sprawie śmierci szefa Samoobrony, jak zwykle snując kuriozalne teorie o spiskach i zamachach.

Lepper był posłem, wicemarszałkiem, ministrem, a przez pewien czas wicepremierem, z tego też powodu miał dostęp do informacji daleko wykraczających poza zakres dostępny zwykłym śmiertelnikom. Inna sprawa, że naprawdę szeroki dostęp miał on za czasów PiS, także wtedy, kiedy gwoździa do jego politycznej (zgadywanka) szykował Zbigniew Ziobro, dzisiaj wespół z Arkadiuszem Mularczykiem orędownik powołania komisji śledczej do sprawy śmierci Leppera. Przypomnijmy, opalony poseł po rozstaniu z koalicjantem niedługo utrzymał mandat, bo na skutek skrócenia kadencji Sejmu i wyborów przeprowadzonych w dniu 21 października 2007 roku opuścił Parlament, razem ze swoją ekipą partyjną. Po wyborach Lepper został BYŁYM funkcjonariuszem publicznym, a dostęp do tajnych lub chociaż ważnych danych mu się urwał. Na zawsze, jak miało się okazać później.

Mniejsza z tym, sprawa głośna, sensacja jest, można grać. Lepper miał wiedzę i już. Jaką i na jaki temat, to już wie Ziobro i jego dyktafon. Nieważne, że Prokuratura prowadzi śledztwo, eks-minister sprawiedliwości woli komisję śledczą. Dlaczego? Odpowiedź typowa i zresztą Ziobrze znana doskonale jeszcze z czasów afery Rywina – komisje świetnie służą medialnej banalizacji sprawy, rozmyciu tematu, rozciągnięciu postępowania, snuciu publicznie dziwnych teorii i przede wszystkim obłowieniu się przez członków komisji. Wiadomo, dodatek funkcyjny musi być. Już od dawna jest jasne, że sejmowe komisje śledcze tyleż służą wyjaśnieniu spraw co indiańskie tańce przywołaniu ulewy. Zresztą nawet tak ma być, jeszcze by przypadkiem coś rzeczywiście wyszło i byłby problem.
Dla kogo wiedza Leppera miałaby być groźna? Zakładając, że denat jakąś wiedzę posiadał, co bardziej jest pretekstem do rozpętania politycznej hucpy przez wykreowanie wrażenia zimnego politycznego mordu (parę nawiązań ze strony pisowców znajdzie się, także do nie tak dawnych zdarzeń) niż próba rzeczywistej pomocy w postępowaniu karnym, to dotyczyła ona raczej czasów, kiedy u władzy byli Kaczyński i Ziobro. Eks-minister ZZ słynął zresztą z tego, że wiele gadał, ale głównie na wiwat, bo nie wynikało z tego praktycznie nic konkretnego. Słynny „gwóźdź” w postaci dyktafonu także niewiele był wart, bo „afera gruntowa” poszła w piach. Jeśli przyjąć scenariusz usunięcia niewygodnego świadka, daleko bardziej spędzał on sen z powiek byłym niż obecnym rządzącym, z pozycji PiS-u nie spieszyłbym się zatem z lansowaniem tego wątku. Tyle że jak inaczej wykreować kolejną komisję?
Żądanie zwołania komisji śledczej jest kuriozalne, a motywacja grubymi nićmi szyta. W praktyce chodzi o pretekst, którego dostarczył sam Lepper umierając. Jest powód do zarzucenia rywalom nieczystej gry politycznej i pogrania trochę na emocjach. Cóż, nie tak powinno się robić politykę, tym bardziej że są setki ważniejszych spraw, zaś kwestia przedwczesnego zgonu lidera Samoobrony powinna być domeną Prokuratury, bo w zasadzie nie ma logicznych podstaw dla angażowania w to Sejmu. Chęć wykorzystania zmarłego do kampanii taką podstawą nie jest. Niech PiS zajmie się losem żyjących wyborców, bo w tej kwestii merytorycznie jest cienko. To jest zresztą powód, dla którego próbuje się rozdmuchiwać faktycznie nieistotne dla Polski jako kraju tematy zastępcze.

Posted in: polityka, Polska