Po raz trzeci padł jak kawka wniosek o odwołanie ministra infrastruktury. Cezary Grabarczyk może spać spokojnie, bo poparcie koalicjantów ma. Wniosek o wotum nieufności wobec niego został odrzucony. Za jego przyjęciem głosowało 178 posłów (PiS, SLD, PJN), 227 było przeciw a od głosu wstrzymało się 2 parlamentarzystów. Inna sprawa, że skierowane przeciwko ministrowi wnioski to głównie strzały na wiwat.
Opozycja generalnie zdaje sobie sprawę z tego, że koalicja rządząca ma potencjał „kresek” zdolny utrącić nawet najbardziej dopieszczony plan, więc nawet nie traci zbyt wiele czasu na dopieszczanie tychże wniosków. Wczoraj była debata i w praktyce każdy powiedział, to co uważał wcześniej, a poglądy żadnej ze stron nie uległy zmianie. Jedni nazywali ministra nieudolnym, inni go chwalili. Ci pierwsi nie kwapili się zbytnio do podawania danych przeciwko ministrowi, co zresztą wytknął im broniący Grabarczyka premier. Liczb zabrakło, były polityczne slogany.
Grabarczyk nie jest orłem ani cudotwórcą, bo Heraklesa odnajdziemy tylko w mitach grecko-rzymskich, podobnie jak jego wyczyny o posprzątaniu stajni Augiasza w jeden dzień. Trudno oczekiwać, by w cztery lata, tym bardziej chudsze dla całego świata, naprawiono zaniedbania nie tylko poprzednich lat posocjalistycznej Polski, ale też PRL-u i wcześniejszych epok. Nigdy Polska nie była infrastrukturalną potęgą i ciężko oczekiwać, że nagle będzie. Niemniej coś się robi, buduje, stawia. Prace przygotowawcze na EURO też postępują zgodnie z planem. PiS przez końcowe pół roku swych rządów, tj. od czasu, gdy Polska otrzymała prawo do organizacji Mistrzostw Europy, zrobił niewiele poza podniecaniem się faktem, że u nas będzie wielka impreza sportowa. Grabarczyk stara się, robi. Nieudacznikiem nie jest. Gdyby był, jego przeciwnicy mogliby jak z karabinu strzelać jego wpadkami, a tak mają pociągi, COVEC i poza tym właściwie nic. Zresztą i tak nie starali się zbytnio, by uargumentować swoje wotum.
Cóż, na samej pustej krytyce, bogatej w slogany, ale ubogiej w merytorykę, daleko się nie zajedzie. Fakt, iż prawdopodobnie wniosek i tak by padł, nie zmienia faktu, że opozycji ledwie chce się starać. Niestety, nie wystarczy tylko podnosić wniosku, a potem mówić, że sie chciało, tylko koalicja nie pozwoliła. Tak lekko nie ma. Nie można wiecznie zwalać wszystkiego na fakt, że jest się opozycją i nie ma się większości. Niestety, tej lekcji przedwyborczej opozycjoniści pewnie nie odrobią, bo im się zwyczajnie nie chce.
Subscribe:
RSS feed
Andrzej
30/08/2011
Ja pamiętam jak PIS budował drogi!
Niewiele budował, bo tak wszystko po 10 razy sprawdzali i prześwietlali że na budowę już czasu nie starczało!
I jak wytłumaczyć racjonalnie, dlaczego lepszy jest minister z PISu który wybudował kilka km. od min. z PO który wybudował kilkaset km. dróg?
A czy ktoś z tych krytykujących kiedyś coś wybudował? Bo ja wybudowałem dom i wiem że opóźnienie zawsze się może zdarzyć!
Oni są jak ta matka która do człowieka ratującego życie jej tonącemu dziecku powiedziała tylko: a gdzie berecik?!
Ale to jest typowe: ci którzy najmniej zrobili, najwięcej krytykują!
Dario
31/08/2011
Trajkotać i krytykować najłatwiej, natomiast bywa już gorzej, kiedy krytykantom przychodzi podać konkrety lub chociaż samemu wykazać się w porównaniu. Nie można oczekiwać zbyt wielu sukcesów, kiedy się pozostaje na „planach” i głównie otwiera zbudowane w większej części za poprzedników drogi, zaś zamiast budować swoje, szuka się urojonego układu i zwala się na niego winę za własną indolencję. Cóż, złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. Może dlatego PiS, rzucając hasło o „wyjątkowym nieudaczniku”, unika liczb i innych konkretów.
Roman Strokosz
30/08/2011
Od samego poczatku odnioslem wrazenie, ze postawienie votum nieufnosci wobec Cezarego Grabaczyka mialo wymiar bardziej ataku wyborczego niz w istocie usuniecia Ministra Infrastruktury na kilka miesiecy przed koncem jego kadencji.
Przy okazji zobaczylismy na jaskrawy juz podzial na polskiej scenie politycznej a wiec PJN i SLD w cieniu PiS.Jakze jest to wymowne w sumie na kilka tygodni przed wyborami?
Niemal klinem ku temu stanol raport zprezentowany przez Klisza w sprawie B.Blidy. Jaki wiec mozna wyciagnac wniosek?
PO uzyska poparcie wyborcze swoich wyborcow czyli 48 procent
SLD straci na rzecz PO chocby polowe swych wyborcow czyli in plus do PO chocby 4 %
PJN chyba uswiadomi sobie ze koalicja z PiS to poolozenie glowy na szafot czyli PiS nie zyska zadnych glosow z PJN zas Palikot i jego Ruch zachowa swoj charakter odrebnosc i niezaleznosc gdzie ani PO ani PiS na tym nie skorzysta.
Dyscyplina wewnatrzpartyjna w PiS wcale nie jest gwarantem tego ze 28 % zwolennikow PiS odda swe glosy na te partie.
Jaki nasuwa sie koncowy wniosek?
Nawet przy stosunkowo niskiej frekwencji PO wtgra wybory ze zaczaca dominacja.
Czy to bedzie w koncowym efekcie z pozytkiem czy nie dla kraju, niechaj pozostanie to tematem inne dyskusji na Twoim Blogu Przyjacielu !