Audiencja ambicjonalna

Posted on 31/05/2012 - autor:

3


Opozycja bywa różna, bardziej lub mniej merytoryczna, agresywna, ideologicznie nastawiona, honorna (nie mylić z honorową itd.). Mniejsza z tym, zawsze istnieje jakiś polityczny układ, w który można się wpasować i wykorzystać go na swoją korzyść, umiejętnie punktując rządzących i przygotowując sobie grunt do powrotu na szczyt lub w ogóle do dojścia tam. To ostatnie jednak trzeba umieć, a nie pomaga w tym życie mitem dawno utraconej wielkości i żałosne, bezczelne przeszkadzajstwo.
O tym, że Prawo i Sprawiedliwość skutecznie swoją postawą odzwierciedla sens powiedzenia „góra urodziła mysz”, wiadomo powszechnie. Może i jest głośno, ale nie wynika z tego nic pożytecznego. Czasem może i się zanosi, ale na nadziejach się kończy, często zatem nie ma się co spodziewać, że Prezes i Sekta przestanie odgrywać rolę małego upierdliwego trutnia, obrażającego się jak mały dzieciak na wszystko, co mu się nie podoba. I tym razem była szansa, ale okazało się to, czego można się było spodziewać.
Całkiem niedawno mieliśmy do czynienia z reformą emerytalną, która teraz znalazła się na etapie podpisu Prezydenta. Tegoż wzywają rozliczne podmioty, aby ustawy nie podpisywał. Jakby to było takie proste, bo wszak trzeba znaleźć jakieś uzasadnienie, a samo „bo związkom się to nie podoba” nie wystarczy. Przydałaby się jednak jakaś obudowa tej reformy w postaci pewnych osłon socjalnych, bo jednak fakt ujemnego przyrostu naturalnego to ciut za mało, by upewnić się, że ludzie w stosownym wieku będą mieli zatrudnienie. Inicjatywa ustawodawcza należy w Polsce między innymi do głowy państwa, ale też do rządu czy parlamentarzystów, więc warto sprawę przedyskutować. Z Prezydentem chciał się spotkać Jarosław Kaczyński, by dyskutować w cztery oczy plus po ekspercie z każdej strony. Prezydent miał się zgodzić, ale…
nagle okazało się, że Jarosławowi nie pasuje większe grono. Bronisław Komorowski zaprosił bowiem liderów wszystkich ugrupowań parlamentarnych, a w tym momencie szef PiS stracił zainteresowanie spotkaniem. I słyszymy, że Prezydent miał złamać dane słowo. Jutro zatem z głową państwa rozmawiać o jakże istotnej kwestii rozmawiać będą przywódcy wszystkich ugrupowań w Sejmie, tylko nie PiS. Ustami Adama Hofmana wieszający psy na Prezydencie za to, że pozwolił sobie na ustalanie warunków spotkania.
No cóż, rozumiem ustawiczną tęsknotę za straconą władzą, ale może warto by się jednak obudzić i zrozumieć, że rzeczywistość polityczna AD 2012 jest ciut inna niż ta w marzeniach lidera największej partii opozycyjnej. Głową państwa jest Bronisław Komorowski i to on pierwszy publicznie podjął temat, zresztą bezspornie jest on ważniejszy niż ekspremier, obecnie lider jednej z partii politycznych i poseł. Ktoś tu chyba pomylił się w rozeznaniu, kto komu dyktuje warunki. W rezultacie dochodzimy kolejny raz do sytuacji istniejącej w RBN, gdzie prezes PiS demonstracyjnie wręcz unika spotkań i na ważne tematy rozmawiają wszyscy, tylko nie on. Mniejsza już z tym, że w dyskusjach 1 na 1 prezes wypada słabo, tym bardziej bez wsparcia pretorian czy tłumów wyborców, czyli w starciu jak równy z równym. Jarosław Kaczyński i tak zresztą niewiele ma rozsądnego do przekazania, zatem po prostu stworzył sobie pretekst do teoretycznego (w jego mniemaniu) wyjścia z twarzą z niewygodnej sprawy i ataku na politycznego rywala. Faktycznie zaś wygląda to w ten sposób, że prezesowi nie wyszło rozstawianie Prezydenta po kątach i postanowił uciec, pokazując przy okazji, że ambicjonalne rozgrywki są dla niego ważniejsze niż możliwość realnej debaty na tematy kluczowe. Coś poszło nie po myśli prezesa i obraził się, zabierając zabawki i jak niepyszny wynosząc się ze wspólnej piaskownicy. Z całym szacunkiem, takie zachowanie to kuriozalna i żałosna dziecinada, ewidentnie niegodna osoby uważającej się za polityka dużego formatu i aspirującego do wielkich funkcji. Która to osoba po raz kolejny udowadnia nam, że być kimś a uważać się za kogoś to dwa, czasem skrajnie od siebie odległe, stany rzeczy.

Posted in: polityka, Polska