Lezbizm – po bzdurze ku górze

Posted on 15/11/2012 - autor:

3


Dla niektórych zdaje się nie mieć znaczenia, jak o kim piszą, ale że piszą, byle nazwiska nie przekręcili. Jeśli ktoś bardzo zabiega o uwagę medialną, to szum się przydaje. Dla niektórych nieważne też, że ktoś tam może się oburzyć i zniechęcić, jeśli i tak nie chciało się przyciągnąć uwagi takiej osoby. Liczy się szum. Dla właściwych osób.

Serca polskiej skrajnej prawicy usiłuje ostatnio zaskarbić niejaki Artur Zawisza, który wyczołgać się postanowił z niebytu, w jaki wepchnął się sam przy tworzeniu Prawicy Rzeczypospolitej (lepiej znanej jako Kanapa Marka Jurka) i przypomniał o sobie w okolicach 11-go listopada, porywając się na bronienie uczestników zamieszek. Gwoli przypomnienia, eks-poseł jako jeden z organizatorów Marszu Niepodległości (z ramienia brunatnej prawicy właśnie) był jednym z pierwszych, którzy oskarżyli Policję o prowokacje przy zamieszkach. Tak jakby miało to usprawiedliwiać okoliczne zniszczenia czy atakowanie funkcjonariuszy kostkami brukowymi czy innymi rzeczami, ale co tam. Byle głośniej, byle mocniej.

Z narodowców postanowiły się pośmiać feministki, wrzucając w internet mema, informującego skrajną prawicę o tym, że autorka „Roty” jest ikoną ruchu LGBT i żyła przez długie lata w związku z inną kobietą. Jak można się domyślać, odezwał się znowu jegomość o rycerskim imieniu, pałając świętym oburzeniem. Według niego „Teza o rzekomym lezbiźmie Marii Konopnickiej to kłamstwo propagandy feministycznej. Kłamstwo konopnickie mogłoby być tak samo karalne jak kłamstwo oświęcimskie”. Ani chybi, zabolało prawicowców, że autorka ich oficjalnego hymnu ma taką skazę na życiorysie, porównał zatem sytuację do rzeczy o wiele grubszego kalibru… z którym na dobrą sprawę tamta część sceny politycznej ma cokolwiek na bakier, choćby w związku z tendencjami antysemickimi. Wisienką na szczycie tortu jest to, że mieniący się narodowcem pan nie potrafi nazwać zjawiska poprawną polszczyzną, używając słownictwa rodem albo z „Kiepskich”, albo z języka niedokształconego moherowego starca.

Pytanie, czy jest o co kruszyć kopie? Nie wpłynęło na drogę życiową i światopogląd ani pana Zawiszy, ani licznych jego współplemieńców to, że nie mieli pojęcia o życiorysie Marii Konopnickiej czy sposobie wykorzystania tej postaci przez znienawidzone przez skrajną prawicę środowisko. Zawisza obrazuje zamęt, jaki wytworzył się w brunatnych móżdżkach, co ponownie owe móżdżki ośmiesza. Twórczość Konopnickiej jest znaczącą częścią polskiej kultury i tradycji historycznej, zaś kwestią doprawdy akademicką jest to, czy na jej kształt wpływ miałyby preferencje seksualne pisarki. Doprawdy, Rota chyba nie brzmiałaby inaczej, gdyby Konopnicka żyła w związku z jednym czy pięcioma mężczyznami, kobietą, kilkoma kobietami, kotem, centaurem czy czym- i kimkolwiek innym. Nadto fatalne w skutkach okazało się zamiłowanie do nadmiernego interesowania się tym, co ludzie mają pod kołdrą, bo to dzięki temu Zawisza z własnej woli strzelił sobie karniaka. To, że utwór o wielkiej patriotycznej mocy stworzyła osoba, która okazała się nie do końca „właściwa” według ultraprawicowych standardów, oznacza przede wszystkim to, że te standardy są zwyczajnie głupie i mają tyle wspólnego z prawdziwym patriotyzmem, co koń z koniunkturą. Widać też, że panu Zawiszy przydałoby się kilka lekcji historii oraz języka polskiego, bo jak na takiego hardkorowego Polaka, za jakiego się uważa, ma w tej dziedzinie rażące braki, w czym zapewne nie ustępuje dużo poziomem swoim pobratymcom o łysych czaszkach.

Jedno wszak się eks-posłowi udało: jest go dużo w mediach i ludzie o nim mówią, a on sam może i zostać zapamiętany jako bojownik o sprawę narodowców przez tych, którzy równie mocno „błyszczą intelektem”. Słychać o nim. Nawet jeśli dzieje się tak wskutek spektakularnego wywalenia się na nieznaczącej pierdółce, z której zrobiono na siłę epokową sprawę i jeśli osiąga się głównie efekt polegający na popukaniu się w głowę na dźwięk czyjegoś nazwiska. Cóż, najważniejsze by nazwiska nie przekręcili…

Posted in: polityka, Polska