Rzecznikiem w rząd?

Posted on 13/11/2009 - autor:

8


Dzisiaj w pewnym stopniu podkarmię zwolenników teorii spiskowych, dotyczących głównie biznesu, chorób i psychologii tłumu. Nie cieszcie się, nie będę szalał z tekstami o oligarchach i zmowach banków. Kwestia jest żywotniejsza. Żeby było ciekawiej, serio chodzi o ludzkie życie i zdrowie.
Dobre parę miesięcy temu usłyszeliśmy o tzw. świńskiej grypie, kod A/H1N1. Były śmiechy, panika, teksty o „broni biologicznej, która wymknęła się spod kontroli” i inne cudeńka rodem z ludzkiego umysłu. Miało być strasznie, groźnie, niektórzy przepowiadali nawet koniec świata. I co? BSE było i przeszło, SARS nas nie wykończył, ptasia grypa też nie, świńska w sumie dalej trwa – ale to chyba „wrogie media” tak nas „zmanipulowały”, że nie słyszymy o tych milionach ofiar nowej choroby, bo sprzedawcy i producenci szczepionek nie mogą się przecież mylić w swej niewesołej ocenie zagrożenia. Która to choroba (to już naprawdę) dotarła i do Europy. A Europa panikuje. Cała?
Nie, my nie panikujemy. Nasze Ministerstwo Zdrowia wykazało się rzetelną oceną sytuacji i nie daje się ogłupić koncernom farmaceutycznym, chcącym (jak zwykle zresztą) nabić sobie kabzę na ludzkim strachu. Francuzi im to umożliwiają (i czyżby już były tego negatywne skutki?), a minister Kopacz zachowała zimną krew. Dobrze bowiem, że pani minister pamięta o tym, iż jest lekarzem. Ergo, lekarz nie przepisałby ani nie podał pacjentowi NIESPRAWDZONEGO leku. Bo nabyta przez francuski rząd szczepionka nie ma potwierdzonej ani skuteczności, ani potencjalnych skutków ubocznych. Jest po prostu niepewna.
Nie przeszkadza to Rzecznikowi Praw Obywatelskich Januszowi Kochanowskiemu, który wzorem pewnej partii opozycyjnej wysuwa pod adresem MZ ciężkie zarzuty i straszy prokuraturą. Minister Kopacz ma niby przez niedopełnienie obowiązków i zaniechanie określonych działań „sprowadzić zagrożenie epidemiologiczne”. Mniejsza z tym, że wprowadzając do obrotu potencjalnie szkodliwe środki farmaceutyczne Ministerstwo naraziłoby się na zarzut z tego samego artykułu (dosłownie następny punkt). Opanowanie Ewy Kopacz RPO traktuje jako wyraz skrajnej nieodpowiedzialności, natomiast jako własną troskę przedstawia co? Panikę?
Chcę bowiem wierzyć, że RPO tylko dał się ponieść panice, rozpętywanej i podtrzymywanej przez pazerne firmy produkujące leki. Że przez jego słowa i czyny naprawdę przemawia strach. Wynikający z niewiedzy, ale strach. Bo co jest alternatywą? Żerowanie na ludzkim przerażeniu i niedoinformowaniu? Tylko dla kogo to wszystko? Dla koncernów? Czy dla PiS, który to PiS zarekomendował Kochanowskiego na obecne stanowisko? Wszak przycichło zamieszanie związane z „aferą hazardową” i innymi tego typu zagraniami a la CBA; trzeba przywalić rządowi Tuska w inny sposób. Chcę wierzyć, że te dwa ostatnie przypadki to bzdura i żaden z nich nie ma miejsca, że ombudsman jest niezależny i naprawdę chce służyć dobru Polaków, a tylko niepotrzebnie dał upust emocjom i zwyczajnemu brakowi rozeznania w temacie.
Szkoda tylko, że autorytet takiej instytucji jak Rzecznik Praw Obywatelskich w każdej z tych opcji doznał uszczerbku. Kompletnie bezsensownie. Po co to?
PS. Nie chciałem już tego pisać (bo inni wystarczająco przemaglowali temat), ale co tam – smutne jest też to, że STRAŻNIK KONSTYTUCJI tak beztrosko lekceważy jej zapisy o neutralności światopoglądowej państwa – tu, na końcu. Tym smutniejsze, iż gdyby nie ten fragment (plus drobny błąd językowy), to przemówienie byłoby jednym z nielicznych, w ktorym prezydent naprawdę stanął na wysokości zadania i okazał się porządnym przywódcą. Tak niewiele zabrakło…

Posted in: polityka, Polska