Późna sprawiedliwość

Posted on 20/06/2011 - autor:

2


Sprawa budziła wiele emocji i ciągnęła się długo, a wątpliwości i związane ogólnie z tym wydarzeniem nieprzyjemne emocje występowały w ilości zdecydowanie zbyt wysokiej. Pewne było to, że coś w akcji poszło nie tak i że śmierć poniosła była SLD-owska minister. I że nowa władza wszem i wobec dawała do zrozumienia, że poszukuje wielkiej afery korupcyjnej. Reszta – to na początku przedmiot różnych domysłów i spekulacji medialnych, potem prac Prokuratury i Komisji Śledczej. Następnym etapem będzie Trybunał Stanu?
Takie wnioski wypływają z raportu Ryszarda Kalisza, zaś zapowiedź wniosku do TS ogłosił dzisiaj na konferencji prasowej Grzegorz Napieralski. Biorąc pod uwagę fakt, iż raport jest na razie projektem, a kończy nam się czerwiec, procedura odpowiedzialności konstytucyjnej musiałaby być albo zrobiona w iście ekspresowym (i praktycznie niemożliwym do realizacji, a poza tym powodującym istotne zastrzeżenia w kwestii rzetelności) tempie, albo zacząć się od nowa po wyborach. I tak najpierw co najmniej 115 posłów (czyli ćwierć Sejmu) musi podpisać się pod wnioskiem, który potem powinien zostać poparty przez bezwzględną większość co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, by można było rozmawiać o odpowiedzialności konstytucyjnej Kaczyńskiego i Ziobry. Mało realne jest to, że się zdąży przed końcem kadencji, więc pomysł (co oczywiste) trąci nieco wyborczą zagrywką. Ale tylko nieco.
Wstępne wnioski z raportu porażają. Obrazują sposób działania władzy rodem z „procesu” Kafki, powieści Ludluma, Clancy’ego czy wyobrażeń o państwie policyjnym. Wątłe, wątpliwe i w nikłym stopniu potwierdzone zarzuty; praktycznie tajne i nieprotokołowane spotkania; zakulisowe decyzje; nie do końca uzasadnione faktycznie i prawnie działania, atmosfera spisku, a w tym wszystkim tajemnicza śmierć osoby, o której też wszystkiego nie wiadomo. Osoby, która jakiś czas wcześniej, w ramach konkurencyjnego ugrupowania, była bardzo wysoko postawionym urzędnikiem państwowym. Po prostu historia, o jakiej marzą autorzy thrillerów politycznych. Tyle że my to mamy w rzeczywistości i to jest najstraszniejsze. W praktyce wychodzi na to, że sprawa była odpowiedzią na palącą potrzebę znalezienia „układu”, najlepiej dużego, dotyczącego kluczowej gałęzi gospodarki i mającego związek z lewicą. Tak się narodziła afera węglowa i pomysł, by eks-minister w świetle kamer i obiektywów, z kajdankami na rękach, zaspokoiła tę potrzebę. Cóż, zamiast kozła ofiarnego wyszło ciało, a z aferki wielki smród.
Państwo prawa ma pewne zasady i wymogi. Obywatel ma prawo do tego, by nie stać się zaszczutym w imię czyichś politycznych interesów; żeby śledztwa były rzetelne i logiczne; żeby władza nie mieszała się do wymiaru sprawiedliwości. Możliwe, że jest to gwóźdź do pogrzebanej już trumny, zawierającej połączone stanowiska Ministra Sprawiedliwości i szefa Prokuratury, także czynnik kompromitujący lansowany ostatnio przez Kaczyńskiego pomysł, aby te dwa stanowiska na nowo scalić dla jednej osoby. Już sama „afera gruntowa” pokazała, że związek rządu i organów ścigania daje pole do nadużyć. Jak duże mogły być te nadużycia, dopiero się ze strachem przekonujemy. Jakie w rzeczywistości uchybienia prawne zostały popełnione i czy dotyczyły one również łamania Konstytucji, powinniśmy się wkrótce dowiedzieć. O konsekwencjach należy rozmawiać dopiero przy ostatecznym ustalaniu winy. Do miłego i oby Tom Clancy nie musiał szukać inspiracji w naszych wiadomościach.

Posted in: polityka, Polska