Jak Palikot rozbił się o Nowicką

Posted on 08/02/2013 - autor:

5


Pięknie dzisiaj Sejm zagrał na nosie Januszowi Palikotowi. Sejm wraz z posłanką Wandą Nowicką, która swój rozum ma, szanuje się i ani myśli dawać się rozgrywać swemu pryncypałowi jak pionek na szachownicy, tylko po to by mógł on wywołać szum medialny i zyskać parę punktów w sondażach. Wielki plan wymiany Wicemarszałka Sejmu padł jak kawka, storpedowany głosami koalicji oraz SLD. Nazwijmy to sprzeciwem dla polityki ukierunkowanej na wizerunek, kunktatorstwem przeciwników politycznych, emanacją konserwatyzmu mentalnego Sejmu czy jakkolwiek sobie chcemy. Wynik poszedł w świat, Palikot dostał po nosie.

Po pierwsze, wyszło na jaw, że wielu rzeczy w całym tym galimatiasie pan poseł nie zauważył lub zauważyć nie chciał. Takich choćby jak to, że nagrody dla Prezydium Sejmu były pozycją w budżecie – już uchwalanego z udziałem posłów Ruchu Palikota, bo przecież byli oni wtedy w Sejmie. Malutkiej popraweczki w tej kwestii nie zgłoszono, widocznie taki system pasował posłom, a może nie dotarli do tego fragmentu ustawy, co tym gorzej o nich świadczy. W każdym razie Palikot nie walczył jak Rejtan przeciwko owym premiom, a może po prostu przemilczał temat, dość że taka pozycja budzętowa przeszła bez większego echa. Mechanizm przyznawania nagród był taki sam od lat, a dziwnym trafem dopiero teraz ktoś zwrócił na niego uwagę i rzucili się dziennikarze ( i nie tylko) na temat niczym wilki na faktycznie wielki, soczysty i pyszny kawał świeżego mięska. Palikot objechał Nowicką za to, że przyjęła nagrodę, a przemilczał zarówno przekazanie środków przy pierwszej okazji na cele charytatywne (tu sobie mógł zrobić piękną reklamę w mediach!), jak i to, że Prezydium Senatu pofolgowało sobie jeszcze bardziej, mimo że izba wyższa pracuje mniej. Być może rację ma Joanna Senyszyn, podejrzewając samego Palikota o podrzucenie mediom tematu nagród, bo zbyt dziwny jest ten zbieg okoliczności, że ktoś akurat teraz wziął się za sprawę.

Po drugie, kuriozalnie to wyglądało, kiedy szef Ruchu w jednym momencie rugał Nowicką za odwrócenie się od wartości, jakim podobno hołduje jego partia i klub, by w następnym oferować jej wysokie miejsce na liście do Parlamentu Europejskiego – wybory wszak już za rok z okładem. Widocznie płynne są te standardy, skoro posłanka niegodna jest, by reprezentować partię w kraju, ale na Europę już godna jest. Troszkę to przypomina targi z czasów IV RP, kiedy zmieniał się premier, a wypychany przez prezesa Marcinkiewicz miał otrzymać najpierw stołek p.o. Prezydenta Warszawy, a potem (gdy już przegrał wybory) stanowisko szefa PKO BP, na które się bez żenady pchał mimo praktycznie zerowej wiedzy i takiegoż doświadczenia w bankowości. Też mieliśmy czeski film, którego szczegółów każdy się domyślał, choć ze świata polityki werbalny komunikat nie płynął. Do tej pory również nie wiemy, komu i czym naraziła się Nowicka w Ruchu, że za podstawę do jej odwołania obrano tak żałosny pretekst.Ostatnimi dniami usłyszeliśmy też, że w razie czego (bo PO i SLD zapowiedziały głosowanie przeciwko odwołaniu Wandy Nowickiej) to Palikot jest z panią Nowicką po słowie i że ona zrezygnuje sama. Najwidoczniej czegoś nie dogadano, bo Wanda Nowicka ani myśli składać rezygnację. W praktyce zatem głosowanie nad wyborem nowego wicemarszałka jest bezprzedmiotowe.

Z tego powodu, po trzecie – nie da się już tak rozgrywać namaszczonej na wicemarszałka Anny Grodzkiej, nazwanej szumnie przez Palikota „Chrystusem naszych czasów”. Grodzka, której chyba przedstawiać nikomu nie trzeba, miała stać się koryfeuszem tolerancji światopoglądowej i papierkiem lakmusowym na występowanie tej cechy w Sejmie. Spektakl kołtuństwa i nietolerancji został już odstawiony przez pewną panią dr hab., nazywaną Kaczyńskim w spódnicy, a także przez grono jej konfratrów i sympatyków. Po upadku projektu „związki partnerskie” i tak zobaczyliśmy, gdzie stoi polski Sejm i polskie społeczeństwo. Palikot postanowił najwyraźniej dodatkowo ośmieszyć tę pozornie oświeconą prawicę, jaką jest PO, jak również lewicowego konkurenta w postaci SLD, sięgając po postać Anny Grodzkiej i starając się na niej wybić. Przelicytował – i przegrał. Niedoszła wicemarszałkini przez ostatnie tygodnie nasłuchała się o sobie więcej (w tym więcej przykrych i nieprzyjemnych rzeczy) niż przez wcześniejszą część swojego publicznego bytu. Teraz nieważne, czy pan Krzysztof Bęgowski był czy nie był komunistycznym prominentem i czy taki ktoś powinien zostać wicemarszałkiem czy nie, bo nawet nie doszło go głosowania. Akademicką byłaby już teraz dyskusja, czy wymiana osoby piastującej omawianą funkcję rozszerzyłaby krąg wyborców Ruchu Palikota czy zawęziłaby go o grupy nie aż tak liberalne. Także nie ma sensu się zastanawiać, czy Grodzka byłaby godną następczynią Nowickiej, która wyznaczyła jej wysoką poprzeczkę.

Tak oto Janusz Palikot został ośmieszony, w stu procentach na własne życzenie. Czym mu wadziła Nowicka, osoba ceniona w kręgach potencjalnie przychylnych Palikotowi i mająca na koncie wiele ciekawych inicjatyw, w tym Nagrodę Kryształowego Świecznika? Czy opłacałoby mu się to politycznie w ostatecznym rozrachunku, gdyby dopiął swego? Przypuszczam, że nie. W praktyce zobaczył, jak wiele mu jeszcze brakuje do pozycji rozgrywającego w polskiej polityce. My zaś zyskaliśmy co najmniej poważne wątpliwości co do tego, czy mamy tu do czynienia z nowoczesną światopoglądowo i też ekonomicznie lewicą, czy nową partią wodzowską, forsującą własne grupki interesów, a wartości i sprawy lewicowe wykorzystującą jedynie do medialnego i politycznego marketingu, czyli takim lewicowym PiS-em. Krótko: strzał w stopę, i to z granatnika. Januszu, i po co ci to było?

Teraz pan poseł może sobie do woli truć o liberalizmie, kołtuństwie czy dyscyplinie partyjnej, ale mało kto go będzie słuchał, mało kogo bowiem obchodzi zdanie przegranych, tym bardziej jeśli obrywają tak mocno. Naprawdę nie było prościej i lepiej po prostu podpiąć się pod decyzję Nowickiej o przekazaniu nagrody na cele charytatywne???

Posted in: polityka, Polska