Komisja kampanijna

Posted on 31/05/2011 - autor:

2


Nie ma to jak odpowiednio w czasie i miejscu podłożona świnia, jeśli chce się komuś napsuć krwi. Wciąż jeszcze możemy pamiętać, jak czarny PR wpływał na wyniki niektórych wyborów w Polsce. A to „dziadek z Wehrmachtu”, a to „afera gruntowa”, a to sprawa posłanki Sawickiej i „czułego Tomka”, więc niech nikogo nie zdziwi, że teraz też się szykuje atak w tym stylu.
Mogłem mieć rację w tym, że były szef CBA, rzucając zarzuty ciężkiego kalibru w Platformę Obywatelską, działa pod kampanię wyborczą. Niekoniecznie on jednak musi próbować dostać się na listę. Wystarczy, że coś powiedział, zasiał ziarno i zostawił punkt zaczepienia dla innych. I oto ekipa PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, domaga się sejmowej komisji śledczej w sprawie finansowania Platformy. Już są konferencje, na których w zasadzie powtarza się sformułowane przez Kamińskiego oskarżenia, bo po prostu pasują klimatem do linii politycznej. Kamiński wstrzelił się czasowo i merytorycznie (choć to trochę nieodpowiednie słowo) w zapotrzebowanie PiS, która to partia za swoich rządów żyła od afery do afery. Pisowski minister sprawiedliwości, teraz europoseł, bardzo lubił na konferencjach operować kategorycznymi frazami i stawiać ludziom ciężkie zarzuty, które jednak, jak się później okazywało, miały niewiele wspólnego z rzeczywistością albo wskutek nieudolności ówczesnego wymiaru sprawiedliwości były nie do udowodnienia. Tak było np. z doktorem G., tak było z „gwoździem”, z paroma jeszcze innymi sprawami było podobnie cienko. Nic to, jest hasło, należy się do niego przyczepić i je lansować, a nuż coś chwyci i reszty dokona komisja śledcza.
A cóż to takiego? To jest taki twór, który w polskich warunkach uległ wynaturzeniu do medialnej hucpy, nakierowanej przede wszystkim na bicie piany (i obłowienie się posłów w komisji zasiadających oraz ich medialny lans), a rzadko kiedy rzeczywistą pomoc w śledztwach. Już ta najbardziej merytoryczna, czyli pierwsza, miała w sobie mocne pokłady gry politycznej, a pozostałe były jeszcze gorsze. Ta, której powstania domaga się teraz PiS, nie byłaby różna. Praktycznie mielibyśmy do czynienia z wielkim polityczno-medialnym show, nastawionym na publiczne linczowanie przeciwników politycznych tylko dlatego, że jest okazja. Mniejsza już z tym, że zarzuty byłego szefa CBA Prokuratura może zweryfikować sama, bez tej szopki i robionej za pieniądze polskiego Parlamentu kampanii wyborczej opozycji. Nie oszukujmy się bowiem, czas złożenia wniosku ma na celu doprowadzenie do tego, by tuż przed wyborami wciąż żywa (i o wiele bardziej realna niż dotychczas) była dyskusja, czy Platforma kręci te lody, a były minister sportu miał kontakty z mafiosami, czy nie. Nie pytam już, ile posłowie PiS zdołają powiedzieć na temat swojego programu gospodarczego, bo próba powołania komisji to kolejny temat zastępczy, próba ucieczki od żałośnie skąpego planu w tej kwestii, wręcz bezczelnie skąpego w stosunku do aspiracji politycznych. Po prostu opozycja usiłuje nam zorganizować kolejne igrzyska, aby zamaskować ofertową nicość.
W tym momencie mam nadzieję, że z planów komisyjnych nic nie wyjdzie. Co prawda oznacza to, że za chwilę będzie darcie ryja na koalicję, która wykorzystuje większość sejmową do blokowania śledztwa w niewygodnych dla siebie sprawach, ale przypomnijmy, kto i jak blokował wątek Ziobry w „aferze gruntowej” czy wątki dotyczące posłów PiS przy „aferze hazardowej”. Poza tym Prokuratura poradzi sobie sama, a medialny zgiełk nie pomoże sprawie, za to stałby się pożywką dla różnej maści darmozjadów, którzy zamiast promować siebie, wolą ostrzeliwać rywali. Jeśli wniosek o powołanie komisji upadnie, relacje z jej obrad w komunikatach kampanijnych PiS-u zajmą jęki na złą Platformę, która ukręciła łeb sprawie, bo cos było na rzeczy. Możliwe, że będzie z tego parę pozwów w trybie wyborczym i hucpa nakręci się znowu sama. Cóż, wolałbym, aby PiS przedstawił nam w końcu realny program polityczny i gospodarczy, zamiast bez przerwy domagając się władzy, usiłować dyskredytować rywali. W praktyce mamy tu bowiem do czynienia z sytuacją, w której nie mogący dotrzymać kroku przeciwnikowi słabszy rywal ucieka się do fauli, mających za zadanie wprost wykosić przeciwną drużynę. Tyle że nie tędy droga.

Posted in: polityka, Polska